Vhailor

Vhailora spotkamy na dość późnym etapie gry. Przebywa w Więzieniu pod Klątwą, za bramą, przy której czeka na nas portal na Zewnętrze. Jeżeli chcemy porozmawiać z Vhailorem, musimy ominąć aktywny portal i przejść do znajdującego się za nim pomieszczenia. Aby bohater dołączył do naszej drużyny, trzeba go przebudzić. Nie posiada on żadnych unikalnych umiejętności, ale jest nieocenionym wojownikiem, który dosłownie miażdży swoich wrogów. Należy do frakcji Łaskobójców, których filozofii nie porzucił nawet po śmierci.

PłećMężczyzna
RasaCzłowiek (kiedyś)
FrakcjaŁaskobójcy
Klasa Wojownik
CharakterPraworządny Neutralny
Poziom 9+
LokacjaWięzienie pod Klątwą
Głosang. Keith David, pol. Wiktor Zborowski

Przebudzenie Vhailora

Przed twoimi oczami piętrzy się masywny rynsztunek rycerski. Jest próżny wewnątrz, ale poszczególne części zbroi tkwią zawieszone w powietrzu, jakby opinały niewidzialną postać. Czerwone ścieżki żył przecinają spękania metalu. Żelazne rękawice trzymają w niewidzialnym uścisku potężny obosieczny topór, przypominający broń katowską. Przednią część zbroi ozdabiają liczne ryciny, z których największe wrażenie budzi jedna, przedstawiająca karmazynowego węża z rozpostartymi skrzydłami.

Cała rynsztunek rycerski wygląda na starożytny, szczególnie ostrza naramienne, wykwitająca pokaźnymi wieńcami z płyt zbroi zawieszonych na barkach niewidzialnego wojownika. Jesteś bliski złudzenia, że broń ta służy jedynie ozdobie, ale w takim osądzie powstrzymuje cię jej groźny wygląd i ciężar – to jeszcze jeden dodatkowy oręż do złowieszczego kompletu zbroi i broni. Dostrzegasz, że zbroja, jakkolwiek pełna wgnieceń i innych dowodów bitewnego stażu, nie została dotknięta przez działanie rdzy ani upływu czasu; nie osiadł na niej nawet najmniejszy pyłek kurzu.

Obosieczny topór bitewny przypomina katowskie narzędzie sprawiedliwości. U jego szczytu wspaniały rzemieślnik wykuł podobiznę szkarłatnego węża o rozpostartych skrzydłach, sięgających swoimi łukowatymi krawędziami brzegów ostrzy topora. Topór nawet trzymany oburącz wydaje się bronią przeznaczoną dla olbrzyma, bo chyba tylko nadludzka siła zdolna byłaby uczynić z tego gigantycznego oręża posłuszne i sprawne narzędzie walki. Z drugiej strony topór swobodnie tkwi w rękawicy pokrywającej niewidzialną dłoń.

Hełm przypomina czaszkę jakiegoś stworzenia; wykręcone metalowe kły ozdabiają dolną krawędź płyty okrywającej twarz, osłaniającej teraz pustkę. Hełm wisi w powietrzu, a jego wnętrze tonie w mroku.

Zbroja Łaskobójcy najwyraźniej spoczywała w więzieniu pod Klątwą przez wiele lat. Nikt jej nie ruszył, co jest dosyć dziwne, wziąwszy pod uwagę chciwość ludzi tu mieszkających.

Bezimienny: „Vhailorze?”

Nie wiesz, skąd pochodzi to imię, ale masz przemożne wrażenie, że jest integralnie związane ze zbroją. Wymawiasz to imię najcichszym szeptem, ale jego echo odzywa się w komnacie z głuchym łoskotem. Powietrze drży, a w twojej czaszce pojawia się dziwne mrowienie, a w sercu chłodny uścisk.

Kiedy wpatrujesz się w zbroję, cienie kłębiące się poniżej przyłbicy poczynają przybierać jakieś kształty… tworzą z wolna sylwetkę potężnego mężczyzny o skórze barwy hebanu… Jego oczy są jak ogień, a jego ciało jak pobojowisko poznaczone niezliczonymi bliznami… Czy to właśnie ten Vhailor z dawnych czasów, kiedy posiadał ciało? Wydaje ci się zastanawiająco znajomy… i to zarówno jako stos rycerskiego rynsztunku kryjący pustkę, i jako wspomnienie człowieka z krwi i kości.

Bezimienny: „Vhailorze… Zbudź się.”

Z wnętrza hełmu bije przenikliwe czerwone światło, przyprawiając twoje oczy niemal o ślepotę. Zasłaniasz twarz przed ogniem bijącym z głębi zbroi, a kiedy powtórnie ją odkrywasz, widzisz, jak spośród cieni otaczających hełm palą się ostrym światłem dwa ogniska oczu.

Vhailor: *Otom się PRZEBUDZIŁ*.

Głos niewidzialnego wojownika brzmi niesamowicie, głucho i wzbija wewnątrz zbroi chór pogłosów. Nie jest to głos ludzki… Brzmi bardziej jak dźwięk *siły*, dźwięk istoty nie z tego świata. Nie pochodzi od niczego, co *żyje*, ani od niczego, co niegdyś żyło.

Bezimienny: „Kim jesteś?”

Vhailor: *Jestem VHAILOR*. *Jestem ŁASKOBÓJCĄ*.

*Łaskobójcy służą SPRAWIEDLIWOŚCI. Sprawiedliwość OCZYSZCZA świat ze zła. Kiedy WSZYSTKO zostanie oczyszczone, wieloświat osiągnie stan DOSKONAŁOŚCI*.

Bezimienny: „Dlaczego nazywa się was akurat „Łaskobójcami”?”

Vhailor: „*Litość to puklerz na użytek SŁABYCH. Łaska to SŁABOŚĆ. Litość to ŚMIERĆ. Niewinność NIE ISTNIEJE. Łaskobójcy tropią i niszczą litość i jej przebrzydły POMIOT, gdziekolwiek tylko zaraz ta przyciągnie*. *Kara KSZTAŁTUJE dusze. Czyni je godnymi poświęcenia się SPRAWIEDLIWOŚCI*.”

Ekwipunek

PrzedmiotOpis
Zbroja Łaskobójcy VhailoraTa archaiczna zbroja jest wprawiona w ruch przez energię życiową Vhailora. Na jej powierzchni widocznych jest wiele małych wgnieceń i zadrapań, ale poza tym wydaje się, że wytrzymała próbę czasu… na pewno lepiej niż ciało Vhailora.
Naramienniki zbroi są przyozdobione ostrzami, a na piersi widoczny jest ozdobny symbol frakcji Łaskobójców (czerwony smok z rozpostartymi skrzydłami).
Zbroja jest częścią Vhailora… Zabicie Vhailora (jeśli to w ogóle możliwe) będzie najprawdopodobniej oznaczać zniszczenie zbroi.
Sąd OstatecznyTen archaiczny bojowy topór o dwóch ostrzach przywodzi na myśl topór katowski; jego trzonek został wykuty w kształcie symbolu frakcji Łaskobójców (czerwony smok z rozpostartymi skrzydłami – skrzydła uformowano w ostrza). Topór jest potężny, władanie nim nawet za pomocą dwóch rąk wymaga użycia wielkiej krzepy. Vhailor musi być wyjątkowo silny jak na istotę widmową.

Topór ten jest częścią samego Vhailora, podobnie jak zbroja. Niesie w sobie fragment jego istoty. W rezultacie całkowicie oddany jest sprawiedliwości i nie pozwoli spocząć dzierżącej go osobie, tak długo jak trzeba będzie kogoś „osądzać”. Znaczna liczba obrażeń zadawana przez topór jest podwajana, jeśli trafi on w winną lub chaotyczną istotę. Co więcej, topór przelewa część swej mocy w użytkownika, dając mu dodatkową ochronę przed atakami.

Nieznane jest pochodzenie tej broni. Można jednak zaryzykować przypuszczenie, że topór czerpie swą moc z wiary Vhailora. Nie wiadomo, co by się stało, gdyby miał on zginąć po raz drugi.

Kara Bezimiennego

Spoiler

Bezimienny: „Vhailorze…?”

Vhailor: *Zostaniesz OSĄDZONY*.

Kiedy dosięga cię płonące spojrzenie Vhailora, spływa na ciebie dziwna obojętność, jakbyś wyszedł ze swego ciała i pozostawił je daleko za sobą. We wnętrzu twojej czaszki rozlega się słaby szept, odczuwasz dziwne mrowienie, i nagle ogarnia cię pewność, że to, co Vhailor pragnie w tobie odkryć, nie ma najmniejszego znaczenia, ponieważ nie zobaczy tam nic, poza tym, co ty zechcesz, aby tam zobaczył. Wiesz, że, gdy idzie o ciebie, Vhailor będzie bezradny nawet wobec najprostszego wybiegu. Pozostaniesz dla niego zawsze zamkniętą księgą.

Vhailor: *Czyś kiedykolwiek splamił się MORDERSTWEM*?

Bezimienny: [Prawda] „Vhailorze, wydaje mi się, że mam na sobie krew tysięcy… może nawet wielu tysięcy istnień w wielu Sferach. Słup Czaszek powiedział mi, że ilekroć przychodzi do mnie śmierć, ktoś inny umiera na moje miejsce.”

Vhailor: *PRZYZNAŁEŚ się do popełnienia zbrodni*. Oczy Vhailora zajmują swoim blaskiem całe wnętrze hełmu, tak że masz możliwość naocznego poznania namiastki tej mocy, która włada całą istotą wojownika-widma. *WINNI muszą być UKARANI*.

Bezimienny: „Ale ja już zostałem ukarany, Vhailorze.”

Vhailor nieruchomieje. *Chcę USŁYSZEĆ o twojej karze*.

Bezimienny: „Za każdym razem, kiedy umieram, Vhailorze, tracę moje wspomnienia. Kiedy wstaję z martwych, nie mam poczucia siebie, nie wiem nic o sobie, a na swoim ciele i w swojej duszy mam tysiące blizn, których pochodzenia nie znam i nie pamiętam. Śmierć nie przyjmuje mnie do siebie, i obawiam, że nigdy nie będzie mi dane spocząć w jej cieniu.”

Vhailor spogląda na ciebie oczyma, pełnymi oślepiającego blasku. Znowu powraca to samo uczucie; masz wrażenie, jakby coś chwytało twoją skórę, napinało ją, a potem odrywało ją od kości – to Vhailor przetrząsa twoją duszę, jak Grabarz trupa na stole sekcyjnym. Ogarnia cię znowu fala mdłości i uczucie pogrążania się w jakiejś topieli. Ale tym razem wrażenia te są znacznie silniejsze… aż twój zmysł wzroku odmawia posłuszeństwa i tonie w mroku…

Vhailor: *Zostałeś UKARANY. SPRAWIEDLIWOŚĆ pozostawiła na tobie swój znak. WIDZĘ jej znak na twoim CIELE*.

*WIEDZ, że jest w tobie bardzo wiele rzeczy, których NIE MOŻNA dojrzeć. Pozostanę CZUJNY. Zostałeś już raz UKARANY. Ale to cię nie ochroni od PRZYSZŁYCH kar za przyszłe ZBRODNIE*.

Znam sprawiedliwość, Vhailorze. Godzę ją z doświadczeniem i mądrością, a kiedy sprawiedliwość zostaje pogodzona z tymi dwoma prawdami staje się *silniejsza*. Znam także łaskę i przebaczenie, bo bez nich Sfery byłyby znacznie bardziej okrutnym miejscem. – Nie-Sława

[collapse]

Serca Innych

Vhailor na prośbę Bezimiennego może „zajrzeć w serca innych” i osądzić ich czyny.

Morte

*Czaszka wie WIELE. Ale NIC jej nie wiadomo o sprawiedliwości. Wielu z tych, którzy wiedzieli tyle, co ta czaszka, zapełniają teraz WIĘZIENIA i CMENTARZE*.

Anna i nieczysta krew diabelstwa

*Diabelstwo jest ZBRUKANE nieczystością Sfer Niższych. W jej krwi nie ma MIEJSCA na lojalność wobec SPRAWIEDLIWOŚCI. Ona rozumie SPRAWIEDLIWOŚĆ, ale IGNORUJE ją*. Oczy Vhailora rozpalają się do rozmiarów pochodni. *Lecz mnie nie ZIGNORUJE*.

Oczy Anny zwężają się. „Lepiej siem na mnie nie patrz swoim ślepym okiem, duchu! Nie bendem siem z tobom zadawać, o nie.”

Oczy Vhailora rozpalają się. *ODPOWIEDZ mi, diabelstwo, czy popełniłaś kiedykolwiek niesprawiedliwość*?

Gdy oczy Vhailora padają na Annę, ona odskakuje, jak oparzona. „Nie, duszo, żaden w tym twój interes, abyś mnie pytał, o nie.”

Vhailor: *Sprawiedliwość daje mi na takie Prawo*.

Anna: „Tia? A cóż to za sprawiedliwość?! Twoja sprawiedliwość to nie MOJA sprawiedliwość – jest ona równie pusta, jak twa zbroja! Ty tworzysz WŁASNOM sprawiedliwość, którom ślepo ignorujesz, gdy przychodzi ci sondzić samego siebie!”

Vhailor: *Łaskobójcy są UCIELEŚNIENIEM sprawiedliwości. Ich czyny NIE PODLEGAJĄ dyskusji, DIABELSTWO*.

Anna: „Ach, tia? Cóż, ty i twoi *Łaskobójcy* zwiesili wielu moich przyjaciół z bezlistnego drzewa w imie sprawiedliwości, gdy żeście mieli na to ochote! Obyś spłonoł w ogniach Baator, przeklenta na wpół martwa istoto, a Moce olały ciem całego! Oby twa zbroja wpadła do pieców Kuźni i stopiła siem tak, by żadna płyta siem nie ostała!”

Vhailor: *Pytam przeto po raz OSTATNI, diabelstwo, czy kiedykolwiek popełniłaś niesprawiedliwość? ODMOWA na moje pytanie będzie równoznaczne z przyznaniem się do winy*.

Nie-Sława: „Vhailorze, by to zrobić, musisz najpierw przejść przeze mnie. Nie pozwolę, by ktoś ją zranił.”

Konflikt Dak’kona

*W sercu tego githzerai nie widzę UPRZEDZEŃ, które stały się trucizną rozkładającą jego RASĘ. Ale mieszka w nim KONFLIKT, albowiem jego słowa oddają tylko jego WOLĘ i jego PRAWO. Jeśli inni githzerai nadal szerzyć będą chaos, ten jeden będzie bardzo cierpiał*.

*Rasę githzerai spalają UPRZEDZENIA. A SPRAWIEDLIWOŚĆ nie toleruje żadnych UPRZEDZEŃ*.

*Przez swoją naturę, uprzedzenia KALAJĄ sprawiedliwość. Githzerai żywią uprzedzenia wobec githyanki, swoich pobratymców oraz wobec Illithidów, którzy są WŁADCAMI ludów gith. W sercach githzerai płonie NIENAWIŚĆ zarówno dla githyanki, jak i dla Illithidów*.

Nie-Sława

*TANAR’RI to SWOŁOCZ chaosu. TANAR’RI za nic mają SPRAWIEDLIWOŚĆ. Ten SUKKUB zaś zna SPRAWIEDLIWOŚĆ, ale odwróciła od niej swoje OBLICZE. ŁASKA zatruła bowiem jej serce*.

Nordom

*MODRON nie ma żadnego znaczenia dla sprawiedliwości. Modron potrafi ZDEFINIOWAĆ sprawiedliwość, ale nie rozumie jej. To nie zachwyca, ale to DOŚĆ*.

Szaleniec Ignus

*Widzę w tym czarodzieju znak SPRAWIEDLIWOŚCI*.

*Płomienie, które GOREJĄ wokół niego niosą w sobie sprawiedliwość. Czarodziej odbywa KARĘ. Nie ŻYJE już swoim ŻYCIEM, ale stał się częścią SFER. Jego ciało to rodzaj PASAŻU. Nie ma w nim SERCA. On został SKAZANY i odbywa karę..*.

*On już nie ŻYJE swoim życiem. On jedynie ISTNIEJE. To nie to SAMO*.

Wspomnienie Bezimiennego

Spoiler

„Zatem co widzisz, kiedy spoglądasz na mnie?”

Kiedy palący wzrok szkarłatnych oczu Vhailora pada na ciebie, masz wrażenie, jakby coś chwytało twoją skórę, napinało ją, a potem odrywało ją od kości. Ale nie odczuwasz bólu, jedynie zawrót głowy i uczucie pogrążania się w jakiejś topieli. Kiedy oczy Vhailora tną jak ogień twoje wnętrze, w zakamarkach twej duszy budzą się dalekie wspomnienia…

Poddaj się wspomnieniom.

Szkarłatny blask oczu Vhailora jaśnieje jeszcze bardziej, aż staje się nieznośny dla twojego wzroku. I to stoisz twarz w twarz z Vhailorem, ale tam gdzie przed chwilą widziałeś tylko martwą pustkę, teraz dostrzegasz ciało – poorany bliznami wojownik o skórze barwy hebanu spogląda na ciebie z głębi swego hełmu, a oczy jego płoną żywym ogniem. Cała jego zbroja skąpana jest w blasku. Mężczyzna patrzy na siebie z grymasem wściekłości zamarłym na obliczu. On przyszedł po ciebie…

Wspomnienie: „Odnalazłeś mnie, Vhailorze. Przebyłeś długą drogę… Mogę sobie tylko, wyobrazić jak trudno było mnie odnaleźć.”

„Zawiodła mnie do ciebie sprawiedliwość. Jakąkolwiek drogą przechodzisz, pozostawiasz po sobie ślad CIERPIENIA.” Głos mężczyzny dudni, ale to nie pogłos mowy widmowego wcielenia Vhailora, to grzmot głosu człowieka z krwi i kości dyszącego gniewem i furią… Ten człowiek pragnie z tobą walczyć. Ale nie jest teraz widmem, tylko zwykłym człowiekiem, a ty powaliłeś dziesiątki jemu podobnych… „Zawlokę cię przed sigilijskie sądy, gdzie znajdziesz zasłużoną karę. A jeśli zaprzeczysz swoim winom, odezwij się tylko, a sam cię osądzę.”

Wspomnienie: „Zaprzeczam temu. Osądź mnie… a potem ja osądzę ciebie.”

„Osądzisz MNIE?” Oczy Vhailora ogarnia pożar. Chwyta krzepkim uściskiem topór, a zwały mięśni grają na jego szyi i ramionach. Potworna broń poczyna huśtać się w jego dłoniach, powoli, złowieszczo. „Nie masz żadnego PRAWA, aby mnie osądzać.”

Wspomnienie: „Mam, Vhailorze, albowiem znam twoje serce – i moja moc daje mi prawo do osądzenia ciebie. Ale teraz cię nie osądzę. Musisz spoczywać wewnątrz tej klatki, dopóki cię nie uwolnię, abyś mógł odejść ku Sferom raz jeszcze.”

Kiedy twoje usta wypowiadają słowa „klatka”, Vhailor raptownie zdejmuje z ciebie wzrok i kieruje go ku ścianom. To ściany celi więzienia Klątwy, gdzie spotkałeś go już wcześniej, wiele, wiele lat temu. Tak wiele, że starczyłoby ich na kilka żywotów i kilka śmierci jednego człowieka. A może się mylisz?

Wspomnienie: „Jeżeli dotychczas ci się wymykałem, to niby dlaczego miałby teraz dobrowolnie zjawić się przed twoim obliczem? Czy sądzisz, że przyszedłem, żeby ci się poddać? Albo, że chcę z tobą walczyć? Nie… to jest miasto-brama Klątwa, Vhailorze. Klątwa sąsiaduje z więzienną sferą Tartaru, gdzie nawet bogowie znajdują odosobnienie wbrew swej woli. Jesteś potężny, Vhailorze, to prawda, ale siła tego miejsca trzyma w uwięzieniu dalece potężniejszych od ciebie.”

Vhailor odwraca się, ale ogień w jego oczach przygasł wyraźnie. „To zdrada.”

Wspomnienie: „Sieć zdrad przecina to miejsce, jak sieć żył przecina ciało. A zatem zdrada wyposażyła mnie w siłę wobec tego zaklętego miejsca i dlatego jesteś tutaj, w Klątwie. Ja mogę opuścić tę celę, Vhailorze, a ty nie, chyba że zechcę dobrać sobie ciebie do towarzystwa. Twoja krucjata w imię sprawiedliwości jest godna najwyższego szacunku, ale zostanie zapomniana. Nawet twoja sprawiedliwość zapomni o tobie.”

„Nie przeczysz sprawiedliwości, ale przeczysz mojej misji…”

Wspomnienie: „Wiem o twoim posłannictwie. Ale twoja misja będzie musiała poczekać, aż ja uporam się ze swoją. To już drugi raz, kiedy mnie znajdujesz i próbujesz osądzić. Nie pozwolę, aby zdarzyło się to po raz trzeci.”

Vhailor nie odpowiada. Nawiasem mówiąc, twoje słowa jeszcze nigdy nie brzmiały tak OSTATECZNIE. Sąd, jaki wypowiadasz o nim, jest okrutny, i nie ma w nim ani krzty sprawiedliwości.

Wspomnienie: „Jestem nieśmiertelny, Vhailorze – ty natomiast jesteś istotą osobliwą. Jesteś tknięty palcem sprawiedliwości, i ta sprawiedliwość może być potężniejsza niż to, co mnie więzi, cokolwiek by to było. Ale nie trać serca: Nie chcę, abyś umarł… Może któregoś dnia, będę potrzebował kogoś, kto będzie miał na tyle siły, aby mnie zgładzić. Tak więc pozostaniesz tutaj, dopóki po ciebie nie powrócę.”

[collapse]

Niesprawiedliwość

Vhailor jest zaślepiony sprawiedliwością. W trakcie rozmowy z Łaskobójcą możemy wyrazić nasze zdanie i poglądy dotyczące jego frakcji i jego idei.

Spoiler

Bezimienny: [Prawda] „Nie zgadzam się z tobą. Łaska jest też potęgą, a są chwile, kiedy nawet sprawiedliwość okazuje się niesprawiedliwa, szczególnie kiedy jest posunięta do ekstremum.”

Vhailor: *Łaska to robak, który toczy serce sprawiedliwości. Nikt, kto żyje na tym świecie, nie jest NIEWINNY*.

Bezimienny: „Ale na czym polega sprawiedliwość w twoim wydaniu, Vhailorze? Na czym dokładnie?”

Vhailor: *SPRAWIEDLIWOŚĆ jest określana przez PRAWO*.

Bezimienny: „A co rozumiesz przez prawo, Vhailorze?”

Vhailor: *PRAWO to narzędzie, które służy SPRAWIEDLIWOŚCI*. *PRAWO jest określane przez SPRAWIEDLIWOŚĆ*.

Bezimienny: „Twój tok rozumowania polega na chodzeniu w kółko, Vhailorze, a co za tym idzie, jest pozbawiony sensu. Twierdzisz, że sprawiedliwość jest określana przez prawo, a prawo jest określane przez sprawiedliwość. Czy taka argumentacja trzyma się kupy?”

Vhailor: *PRAWO -JEST- określane przez SPRAWIEDLIWOŚĆ*.

Bezimienny: „Prawa tworzą żyjący ludzie, Vhailorze – czy prawa, które ci ludzie tworzą są według ciebie sprawiedliwe?”

Vhailor: *PRAWA są SPRAWIEDLIWE*.

Bezimienny: „Ale jeżeli prawa te dziełem żywych ludzi, którzy, według twoich słów, nie są niewinni, to czy też prawa nie są kłamliwe, jeśli stworzone przez ludzi pełnych winy?”

Vhailor: *NIC, co żyje nie jest NIEWINNE. Jedynie PRAWO panuje NAD ciałem i krwią. Z NIEDOSKONAŁOŚCI droga prowadzi ku DOSKONAŁOŚCI. PRAWA NIESPRAWIEDLIWE można naprawić. UPUŚCIĆ IM ZŁA, tak jak upuszcza się krwi*.

Bezimienny: „Więc sam przyznajesz, że prawa nie zawsze są doskonałe. Przeto jeżeli te same prawa określają sprawiedliwość to czy to nie oznacza, że sprawiedliwość jest również niedoskonała?”

Vhailor pozostaje w milczeniu.

Bezimienny: „Vhailorze – sprawiedliwość nie istnieje. Wszystko, co robisz w imię sprawiedliwości jest pozbawione sensu – całe twoje życie jest pozbawione sensu.”

[collapse]

Forteca Żalu

Spoiler

Na ostatnim etapie gry czeka nas pojedynek z Ignusem lub Vhailorem – to od charakteru Bezimiennego zależy, która z tych postaci zostanie jego przeciwnikiem. Vhailor zaatakuje złego bohatera.

Jeżeli Vhailor dożyje do zakończenia i połączenia się Wiekuistego z Bezimiennym, tak będzie wyglądała ostatnia rozmowa między bohaterami:

Najlżejszy podmuch twojej mocy wykrzesał iskry we wnętrzu zbroi Vhailora. Jego mroczna sylwetka rozjaśnia się na chwilę i przez moment przybiera rysy człowieka. Wkrótce jednak złudzenie to znika i zbroję znów ogarnia mrok, rozświetlany tylko przez dwa ogniki widmowych oczu we wnętrzu hełmu.

Bezimienny: „POWSTAŃ, VHAILORZE.”

Hełm Vhailora obraca się ku tobie. Jego oczy pulsują jak ogarnięte pożarem serca.

Bezimienny: „VHAILORZE, RĘKA SPRAWIEDLIWOŚCI JEST SZYBKA I WŁAŚNIE ŚPIESZY KU MNIE. NIE MOGĘ TUTAJ DŁUŻEJ ZOSTAĆ. JEŻELI ZECHCESZ, MOGĘ UMOŻLIWIĆ CI POWRÓT DO SIGIL.”

Vhailor: *Jaka ZBRODNIA ściągnęła na ciebie uwagę SPRAWIEDLIWOŚCI*?

Bezimienny: „WIELU ZGINĘŁO, ABYM JA MÓGL ŻYĆ, VHAILORZE. ZBRODNIA JEST WIELKA, A MOJE PRZEZNACZENIE ZMIERZA KU MNIE.”

Vhailor: *Niechaj moje SŁOWA cię prowadzą. SPRAWIEDLIWOŚĆ jest nauczycielką. Kara, jaką odbierzesz, winna napełnić cię SIŁĄ. Odcierpiawszy karę, zbliżysz się do DOSKONAŁOŚCI*.

Bezimienny: „BYĆ MOŻE, VHAILORZE. ZASTANOWIĘ SIĘ NAD TWOIMI SŁOWAMI.”

Vhailor: *WIEDZ, że jeżeli unikniesz swego wyroku, odnajdę cię, BEZIMIENNY*.

*Nic nie powstrzyma ręki sprawiedliwości*.

Bezimienny: „WYDAJE MI SIĘ, ŻE NIE SPOTKAMY SIĘ JUŻ WIĘCEJ, VHAILORZE. ZAMIESZKAM W APARTAMENTACH SPRAWIEDLIWOŚCI NA PEWIEN CZAS, A CZASU TEGO NIE MOŻNA MIERZYĆ LATAMI. ŻEGNAJ.”

[collapse]