Ravela

Nie zapomniałam tego momentu, po *rozdzieleniu*, gdy widziałam ból wypływający z twoich żył, słyszałam twoje krzyki podobne do kwilącego dziecka, kiedy każdy kawałek twojej jaźni wypełniał się *pustką*. Straszne to było nawet dla mych oczu.

Wszystkie opowieści jakie słyszałeś o Raveli Szaradnej przygotowały Cię na widok obrzydliwego potwora, który pożre Twoją duszę. Jeżeli taki miała zamiar to wybrała dziwną metodę. Niewątpliwie jest obłakana, uwięziona w swoim czarnokolcym labiryncie z czerni i zła. Możesz jej jedynie współczuć. Pomimo swojej wielkiej mocy utraciła wszystko co miała i nawet o tym nie wie.

„Ach… goście.” Głos staruchy jest gruby i skrzypiący, jak gdyby starał się wydostać spod wielu warstw kurzu. Jej oczy są matowe, krwawo czerwone, a przez nie przebiegają, jak gałęzie drzewa, czarne żyłki. Gdy się tobie przygląda, czujesz dziwne mrowienie, jak gdyby węże wiły się pod twoją skórą.

Wiedźma Szaradna

Stojąca przed tobą pulchna starucha z zakrzywionym nosem nie wygląda wcale, jakby była tylko mitem; ubrana jest w zwykłą (choć brudną) brązową koszulę i obcisłe spodnie, a z jej wytartego pasa zwisa kilka woreczków. Zdaje się nie spostrzegać twojej obecności, interesując się bardziej splątanymi czarnymi korzeniami, które tworzą podłogę labiryntu niż tym, co się dzieje wokół niej.

Warkocz wystrzępionych, szarych włosów sterczy spod kaptura staruchy, rozlewając się po jej ramionach jak masa powykręcanych, szarych korzeni. Obrzydliwe niebiesko-szare ciało zwisa luźnymi fałdami z jej twarzy; jej wąska broda, długa i szpiczasta, sterczy do przodu, a dwa żółte siekacze wystają z dolnej szczęki jak małe kły.

„A więc, mój ty śliczny, czyżbyś w końcu powrócił?” Twarz Raveli wykrzywia się w groteskowym uśmiechu, ukazując rząd podniszczonych, żółtych zębów. „Nie było cię tak długo, jużem się bała, żeś zapomniał o biednej, samotnej Raveli.”

Opowieści Raveli

„Opowieści jest wiele. Mówią one o niezrównoważonej równowadze, próbach wojny, walkach z biesowymi żywiołami i o istocie żywiącej się innymi, którzy pochodzą z daleka, aby utrzymać się przy życiu… i o udrękach. Takich *udręk* ciało jeszcze nigdy nie zaznało…”

Niezrównoważona równowaga

R: „Rozdwojony zostałeś, kiedy odarłam cię z twojej śmiertelności. Pozbawiony równowagi, rozbity… błogosławieństwo i przekleństwo zarazem… ale bardziej przekleństwo niż błogosławieństwo; takie jest zdanie Raveli.”

B: „Ty *odebrałaś* mi śmiertelność? Jak?”

R: „Zapomniałam ja, jak to się stało, zapomniałam… a może nie?” Wzrok Raveli staje się na chwilę przyćmiony, w jej oczach wiją się czarne żyłki. „A nawet jeśli brałam ja w tym udział, nigdy nie zrobiłabym tego powtórnie. Nie zapomniałam tego momentu, po *rozdzieleniu*, gdy widziałam ból wypływający z twoich żył, słyszałam twoje krzyki podobne do kwilącego dziecka, kiedy każdy kawałek twojej jaźni wypełniał się *pustką*. Straszne to było nawet dla mych oczu.”

B: „A więc… to dlatego czuję w środku pustkę? Ponieważ nie ma tam mojej śmiertelności?

Próby Wojny

R: „Wielkie, wielkie próby wojny… o dużo za dużo, aby mogło to znieść jakiekolwiek, jakiekolwiek śmiertelne stworzenie.”

B: „Jaka wojna? Gdzie?”

R: „Ta wojna dotyka WSZYSTKIEGO, mój drogi pół-człowieku. Nie ma takiego miejsca, w którym nie odczuwałoby się jej pieszczoty… Dotknęła cię?” Głos Raveli cichnie. „Odpowiedzieć ci mogę: 'tak’.”

B: „To by mogło wyjaśnić blizny…

Istota żywiąca się innymi

R: „Podstawowych pragnień nie czujesz, ale o wiele, o wiele straszniejsze gotują się pod twoją skórą. I za *taką* cenę…”

B: „Pragnień? Co masz na myśli?”

R: „Nie wiem… nie? Ani natury, ani przyczyny tych pragnień. Ale wiedz to: nadchodzące wydarzenia rzucają swoje *cienie* przed siebie, mój drogi pół-człowieku… nikt nie przewidzi, jakie to będą wydarzenia, nawet oczy *Raveli*.”

Udręka Przyjaciół

„Magnes przyciąga żelazo… i ty czynisz podobnie, mój drogi pół-człowieku, ale ty przyciągasz udręczone dusze. Gdy cierpią, przyciągane są do ciebie i twoja ścieżka staje się ich ścieżką.” Wiedźma zakreśla ręką wielki krąg. „Nie widzisz tego w oczach tych, którzy przybyli tu z tobą?”

Dak’kon Githzerai

„*Chceszli* to wytłumaczyć, githcie?” Ravela rzuca Dak’konowi ogniste spojrzenie, złagodzone nieco uśmiechem ukazującym kły. „Śluby mogą się okazać bardziej wiążące niż jakiekolwiek łańcuchy, nieprawdaż? Kajdany rasy niegdyś więzionej, teraz na powrót będącej niewolnikiem?”

Dak’kon milczy, ale jego ostrze *zmienia* się w obliczu słów Raveli… Ostrze ciemnieje, krawędzie robią się coraz bardziej ostre… Aż całe ostrze *karach* zdaje się nieść w sobie straszliwą wrogość.

Nordom

„To pudło na tryby…” Wzrok Raveli kieruje się ku Nordomowi. „Kiedyś znało jedynie definicje *cierpienia*, ale teraz czuje jego żądło. Nie ma miejsca dla 'dwójek’ w świecie jedynek i zer, nie ma miejsca dla 'być może’ w przybytku prawdy i fałszu i nie ma 'zzielenienia z zazdrości’ w czarno białym świecie. Kiedy dowie się, jak obracają się sfery, kiedy pozna PRAWDĘ ukrytą pod lojalnością i chorą logiką, pozna jeszcze więcej udręk…”

Szaleniec Ignus

„Trzeszczący, gderający czarodziej…” oczy Raveli zdają się rozbłyskać ogniem Ignusa i płonąć jego piekielnym światłem. „Nosi w sobie żar minionej namiętności Raveli, bo nie dba o to, co robi, ale… być może… głęboko w środku, w miejscach pozbawionych światła, męczony jest przez coś, czym KIEDYŚ był zanim zawładnęły nim namiętności… Czy moje słowa palą do żywego, o gorejący człeku…?”

*”Płońńńń…”*

Morte

„Gadająca czaszka…” Ravela nie zadaje sobie nawet trudu, aby spojrzeć na Mortego, jak gdyby nie był w zasięgu jej uwagi. „Czy te żarty stanowią wystarczającą ochronę dla tego, co leży pogrzebane po twoim czerepem, he? Po cóż mówić prawdę, skoro wystarcza kłamstwo?”

Sukkub Nie-Sława

„Kusicielka z Otchłani…” Żółte kły Raveli przekłuwają jej szkarłatne usta, gdy patrzy z ukosa na Nie-Sławę. „Skóra tak delikatna, usta tak wydatne, oczy, które mogłyby sprawić, że zapomnisz o samej Raveli… a jednak cierpi więcej niż ktokolwiek inny. Gdy ktoś ucieka od swojej natury, wielkie są męczarnie, które powstają w wyniku takiej zdrady.”

„Ravelo…” Nie-Sława odpowiada łagodnie, prawie ostrożnie. „Pogodziłam się z m…”

„KŁAMIESZ, sukkubie!” Ravela wydaje z siebie warknięcie, szczerząc przy tym zęby. „KŁAMIESZ! Okłamywać się mnie nie WAŻ, gdy twe serce jest dla mnie otwartą KSIĘGĄ! Każde słowo, które WYPLUWASZ, *krzyczy* o twoim bólu!”

Anna Spośród Cieni

„Ach…” Ravela wskazuje ruchem ręki na Annę, jak gdyby ta była wystawiona na aukcji na sprzedaż. „Spójrz na to pełne energii diabelstwo… te *ogniste* włosy i głos…” Ravela uśmiecha się, ukazując rząd żółtych zębów. „Czy mam powiedzieć o *twojej* udręce, kaduku?”

Anna zdaje się być sparaliżowana, jej oczy rozszerzają się, gdy Ravela zwraca swój mroczny wzrok na nią. Widzisz, jak drży, a jej serce bije szybko.

„Nie… nie, nie powinnam o tym mówić.” Głos Raveli cichnie, niemal wyczerpując się, a jej uśmiech znika powoli z twarzy. „Wychowana wśród okrucieństw i męczarni, Ravela… świat jest dość rozdartym miejscem…” Obraca się w twoją stronę i wzdycha. Możesz dostrzec, że jej przekrwione oczy są pozbawione blasku.

Bezimienny

„I ty, mój najdroższy pół-człowieku… *tobie* przypadła w udziale największa udręka… życie dłuższe od wieczności. Czy możliwe jest, by życie dbało o ciebie tak jak Ravela?” Mówiąc to zgrzyta swoimi żółtymi kłami, wydając przy tym okropny *zgrzyt*. „Taki dzielny, tak namiętny, tak straszliwie zagubiony, biedny, biedny.”

„Ravelo, *dlaczego* obdarzyłaś mnie nieśmiertelnością? Muszę wie…”

„Byłeś zagadką ze skóry i kości, zawsze intrygujący i najukochańszy ze wszystkich, którzy przybyli do mnie, przedstawiając prośby, żądając, błagając… dogadzając? Błagając o pomoc.” Ravela wpatruje się w ciebie uporczywie, jej czarnożyłe, żarzące się oczy zwężają się. „Tak *trudno* jest spojrzeć poprzez te blizny i wydobyć człowieka, który niegdyś znajdował się pod spodem…”

„Ravelo, czy możesz mi powiedzieć cokolwiek o tym, kim kiedyś byłem?”

„Cień posiadający istotę, poszukujący tego, co rzuca światło. Znam ja cię dobrze i nie… znam…” Ravela przerywa, jej oczy są matowe. „Nie lepiej niż naturę JAKIEGOKOLWIEK człowieka. Nasze przeszłości są skrzyżowane… Człowiek naznaczony nieśmiertelnością, wciąż odczuwający męki rozdzielenia, i wysuszona starucha, uwięziona na dobre.”

„Skrzyżowane przeszłości?”

„Zdaje ci się, że się spotykamy po raz pierwszy? Nie, nie, nie… nie?” Ravela zdaje się być przez chwilę zmieszana, po czym wzdraga się, jak gdyby zrzucała z siebie jakiś ciężar. „Wcale nie. Echo przyszłego spotkania to być musi… albo przeszłego spotkania, to zależy, od tego, w którą stronę zwrócony jest czas.”

„A zatem to… to spotkanie jest echem spotkania z przeszłości?”

„Teraz i wtedy – bardzo… podobne? Tak bardzo splątane są ze sobą teraźniejszość i przeszłość, obie odbijają się w sobie… po raz kolejny, przychodzisz przed moje oblicze z problemem, by sprawdzić, czy znam rozwiązanie NIEMOŻLIWEGO.” Ravela syczy w twoja stronę, a jej oczy płoną. „Piękny, *niewdzięczny*, ukochany człowiek!”

„Co było tym niemożliwym, o rozwiązanie którego cię poprosiłem?”

Wygląda na to, że Ravela cię nie usłyszała – zdaje się wciąż błądzić w przeszłości, gdyż jej oczy są zamglone, jak gdyby spoglądała daleko przed siebie. „Taki ogień w twoich oczach, że mógł poruszyć serce Szarej Pani… chęć bycia wolnym, ale kiedy już zostałeś uwolniony, ogień w twych oczach wypalił się. Obawiam się, że w momencie rozdzielenia, twe życie straciło wszelki sens.” Ravela uśmiecha się, ukazując żółte kły, po czym *zaciska* je, jak gdyby się śmiała. „Może powinieneś warować jak piesek proszący o jedzenie – może wtedy Ravela rzuci ci kolejny ochłap wiedzy.”

„Nie będę *błagać* o twoją pomoc, Ravelo. Poproszę, nic więcej.”

Uwięziona przez Pani Bólu

„Moja oferta pomocy nie została mile przyjęta. *Próbowałam* ją UWOLNIĆ; Sigil to KLATKA, miasto Drzwi i Zamków, to dla niej więzienie. Z pewnością tak jest, nieprawdaż? W inny razie po cóż nazywać Sigil 'Klatką?’ A kto jest uwięziony w tej klatce? Pani! Więzienie tak małe dla kogoś tak wielkiego. Zadawanie kobiecie udręki w taki sposób jest niesprawiedliwe, błędne, nie do przyjęcia!”

„Próbowałam rozerwać Klatkę, uwolnić Panią.” Wykonuje ruch, jakby odganiała ptaki, na jej twarzy znaczy się ból, gdy płoszy niewidzialne ptaki. „Sio, sio, zasmucona kobieto, niech pierścień Sigil pęknie, abyś mogła odlecieć daleko od jego brudnych ulic i tych głupich dabusów, które nie śmią wypowiadać słów w obawie, że ich myśli zostaną podsłuchane!” Ravela z wolna przestaje płoszyć niewidzialne ptaki i wydaje z siebie powolne westchnienie.

„Zanim mogłam skończyć, znalazłam się tutaj, niewiele pamiętając z podróży w to miejsce… wiele mi umknęło z pamięci, wielem zapomniała, tak to było… jest? Było?” Ravela uśmiecha się pokazując pożółkłe zęby. „Zaniki pamięci okazały się ukojeniem dla mych starych kości. Dużo zapomniałam… mam szczęście, że wciąż cię pamiętam.”

Głos Raveli cichnie. „Mam żal do wszystkich, nawet do Mocy, za to, że jestem więziona i uważam, że wszyscy… czy to kamienie, brzegi morza czy milczące niewiasty… powinni być WOLNI. Niektórzy mówią, że brak mi rozumu. Mówią, po co ryzykować taką rzecz?”