Torment – Publikacja From The Depths: Indygo

Prezentujemy tłumaczenie fragmentu kolejnej opowieści z cyklu From the Depths opublikowanego w 41. aktualizacji Torment: Tides of Numenera. Całość noweli została udostępniona donatorom, których zamówienie spełniło określone wymagania.


Źródło: Zaktualizowaliśmy nasz dziennik, wydanie 41

 

Wydaliśmy drugą nowelę z cyklu From the Depths. Seria ta jest tworzona przez twórców TToN, a same nowele ilustrują poszczególne Nurty. Przeczytanie ich nie wpłynie na późniejszą grę, ale z pewnością pomoże lepiej zrozumieć założenia settingu, podobnie jak naszemu zespołowi umożliwiło zgłębienie natury Nurtów.

Jeżeli Wasze zamówienie obejmowało Kompilację cyfrowych noweli lub zakup dodatku o wartości 15 dolarów, możecie już teraz uzyskać dostęp do noweli o Nurcie Indygo. Plik jest dostępny w typowych formatach e-booków (epub, mobi, azw3, pdf) i wolny od zabezpieczeń DRM.

Pod koniec ubiegłego roku wydaliśmy nowelę o Złotym Nurcie. (Przetłumaczony fragment również pojawił się na naszej stronie – przyp. red.) Autorem kolejnej z nich jest redaktor Tormenta i weteran settingu Planescape, Ray Vallese, który współtworzy z częścią z Was autorskich NPC i opisy przedmiotów. Nowela opowiada historię Tucka zamieszkującego Nowe Iqa położone w okolicy Oazy M’ra Jolios. Gdy tę odosobnioną wioskę dotyka katastrofa, Tuck wraz ze swoim przyjacielem Bajim wyrusza ocalałym na pomoc. Baji zawsze udzielał Tuckowi nieocenionych rad. Nawet jeśli jest tylko głosem w jego głowie.

Fragment noweli (oryginał dostępny jest wyłącznie w wersji angielskiej):

Kapłan podszedł do Palene’a, zachowując pewien dystans.

– Czcigodny M’sem, nie oczekujemy, że twoi ludzie oddadzą nam żywność zupełnie za darmo. Możemy ubić interes. Rozejrzyj się. Posiadam niemałe umiejętności w operowaniu numenerą – tak chyba zwiecie pozostałości po starożytnych. Zawrzyjmy porozumienie, które pomoże obu naszym wioskom. Potwory, które nas zaatakowały, mogą przyjść i po was. Być może mutanci M’ra Jolios także rozpoczną swój marsz. Taki sojusz…

– A tak, potwory – przerwał znudzony Palene. – Jak rozumiem, na ten twój mały obóz napadł rój czelków. Cóż za szokujący zwrot wydarzeń. Naprawdę powinieneś bardziej zważać na to, kto pojawia się na twoim progu. To okropna rzecz nie czuć się bezpiecznie we własnym domu. Nikt nie będzie cię winić, jeśli zawrócisz tam, skąd przyszedłeś.

Nigdy wcześniej nie słyszałem wyrażenia „rój czelków”. Spojrzenie Eltrii wyrażało podobne zdumienie.

Teraz wtrącił się kapłan.

– Jak już mówiłem, sojusz między ludźmi wzmocniłby dolinę i pomógł nam wszystkim. Nawet tak rozproszeni możemy ze sobą współpracować. To, co proponuję…

– …z pewnością mnie nie zainteresuje – uprzedził go Palene. Obszedł dookoła stół i podniósł z podwyższenia zardzewiały metalowy sześcian. Kostka została przecięta niemal dokładnie na pół, odsłaniając dziesiątki iskrzących się włókien. Obracał ją w palcach, śmiejąc się pod nosem.

– Możemy ubić interes – powiedziałem. – Musi być coś, czego pragnie Warale.

Jego jasnobrązowe oczy uśmiechnęły się do mnie znad policzków usianych niebieskimi plamami.

– Ależ tak: waszej nieobecności. Sam fakt, że jesteście ludźmi, nie upoważnia was do przebywania na naszym terenie. Dolina należała do nas jeszcze zanim się tu zjawiliście. I nadal będzie nasza, gdy znikniecie, a my uprzątniemy wasze kości.

– Jesteśmy silniejsi niż ci się wydaje – rzekła Eltria.

– Czyżbym cię uraził? – Palene zmarszczył brwi w groteskowym grymasie. – Zachowanie niegodne gościa. Ale jakże nużące jest negocjowanie z dziećmi. – Podszedł do okna, zastukał w staloszkło krawędzią kostki, a następnie skierował wzrok na wioskę. – Znamy to miejsce. Znajduje się najbliżej M’ra Jolios. Idę o zakład, że widzicie stąd kopułę. Bardziej prawdopodobne jest więc to, że mutanci zadowolą się wami i oczyszczą tę dolinę ze szkodników. Musimy zrobić to, co będzie najlepsze dla nas wszystkich; z pewnością to rozumiecie.

– To akurat jest kwestią interpretacji.

Zbliżyłem się do Palene’a i uniosłem głowę, starając się wywołać możliwie groźne wrażenie.

– Odpowiadasz groźbą na propozycję sojuszu? To ogromna zniewaga. Domagam się przeprosin.

Palene zaśmiał się w odpowiedzi.

– Co zrobisz, jeśli odmówię? Pobijesz mnie?

Zacisnąłem opuszczone dłonie w pięści. Oboje wiedzieliśmy, że moja groźba nie miała pokrycia.

– Dobrze być wysokim – stwierdził, porównując nasz wzrost. – Chciałbym, żeby rodzina mogła mnie teraz widzieć. Zostałbym na dłużej, ale nasze więzi osłabły i mój czas się kończy. Oszczędziliśmy tego żałosnego gońca, żebym mógł przekazać odpowiedź osobiście. Niestety wygląda na to, że nie potraficie wychwycić aluzji, więc powiem otwarcie: to koniec rozmów. Następnego gońca wysłanego do Warale wykorzystamy do lepszych celów. A ty – rzucił sześcian Eltrii – wcale nie umniejszasz swoich umiejętności druciarza. Rzeczywiście masz niewiele doświadczenia z numenerą.

Chłodny uśmiech Palene’a zamarł mu na ustach. Przewrócił oczami, padając na ziemię jak szmaciana lalka. Rzuciłem się, by ochronić jego głowę przed uderzeniem o podłogę, a następnie ułożyłem go w bezpiecznej pozycji. Dajcie bogowie, ocknie się w przeciągu godziny.