Oaza M’ra Jolios
Wzmianki na temat podwodnego miasta M’ra Jolios pojawiały się od niepamiętnych czasów. Miasto istnieje od początku znanych dziejów, a prawdopodobnie o wiele dłużej – nie wiadomo jednak, kto oraz dlaczego je wybudował.
Obecnie zamieszkują je Ghibra Ny’kul, jak zbiorczo określa się wiele ras podwodnych stworzeń z różnych zakątków Dziewiątego Świata. Według wierzeń Ghibra, oaza została stworzona przez ich boga, a ich samych zesłano na świat, by wzbogacali go „wodą i życiem”. Przekonanie to odegrało szczególnie ważną rolę setki lat temu, podczas ich pierwszego spotkania z Jerboanami, czyli ludzkimi uchodźcami z otaczających krain.
W większej części regionu władzę wciąż trzymało wówczas plemię Tabaht, znane z okrutnego traktowania mieszkańców zdobywanych terenów. Setki uciekinierów przekraczało góry, udając się do ogromnej pustynnej doliny, pośrodku której jaśniała połyskliwa kopuła (znajdująca się dokładnie w centrum obszaru, co od lat intryguje uczonych zgłębiających wiedzę na temat M’ra Jolios). Przekonani, że migotliwy punkt musi być oazą, a przy tym pozbawieni innych dróg ucieczki, Jerboanie masowo przeprawiali się przez rozległe pustkowia w nadziei na znalezienie schronienia.
O większości z nich na zawsze zaginął słuch. Nie bez powodu pustynia otaczająca M’ra Jolios nazywana jest Morzem Zagubienia. Fale tworzy tu nie tylko piasek – sama czasoprzestrzeń zakrzywia się i faluje, czyniąc dotarcie do oazy nie lada wyzwaniem. Śmiałek, który obierze kurs wprost przed siebie, może wędrować przez wiele tygodni, by ostatecznie odkryć, że dotarł do miejsca, z którego wyruszył. Może też nagle znaleźć się po drugiej stronie doliny, równie daleko od oazy, do której zmierzał, albo budzić się każdego dnia w miejscu innym niż to, gdzie postanowił odpocząć – bez możliwości powrotu do punktu wyjścia. Do oazy udaje się dotrzeć jedynie szczęśliwcom zaopatrzonym we właściwą numenerę i dzikiego farta. Właśnie w ten sposób dotarli do M’ra Jolios pierwsi Jerboanie.
Według niektórych źródeł Ghibra ciepło przyjęli zmęczonych podróżników i pomogli im założyć przylegającą do oazy ludzką osadę. Inne podają, że wśród Ghibra żył wówczas jeden człowiek, i to on roztoczył opiekę nad uchodźcami. Zdaniem jeszcze innych to sami Jerboanie zwrócili się do Ghibra z propozycją zawarcia sojuszu, oferując im cenną wiedzę na temat świata istot oddychających powietrzem.
Niezależnie od tego, jak było naprawdę, oba miasta – Jerboa i M’ra Jolios – przez wieki współistniały i rozwijały się w pokoju. Z czasem do Jerboi napływało coraz więcej ludzi szukających schronienia przed wojną i klęskami, przez co jej populacja powiększała się znacznie szybciej niż społeczność M’ra Jolios. Odkrywano też coraz więcej sposobów radzenia sobie z pułapkami Morza Zagubienia, dzięki czemu miasto pod oazą stało się ośrodkiem handlu i mekką podróżników. M’ra Jolios rozwija się nieco wolniej, chroniąc swą hermetyczną kulturę poprzez ścisły nadzór istot i wpływów docierających do podwodnej społeczności. Przez cały czas dostarcza również do Jerboi wodę pitną, bez której zamieszkujący miasto ludzie nie byliby w stanie przeżyć.
Dziś większość Jerboan postrzega swój związek z oazą jako symbiozę. Ghibra zapewniają Jerboanom środki do przetrwania – dosłownie dając im wodę i życie – zaś ludzcy osadnicy dbają, by oaza pozostawała ważnym ośrodkiem, dzięki czemu Ghibra mogą żyć w dostatku. Wielu mieszkańców M’ra Jolios również twierdzi, że relacja między miastami jest obustronnie korzystna. Choć Ghibra pozostają nieprzychylnie nastawieni do idei wiecznego współdzielenia swych wód z ludźmi, na przestrzeni stuleci niejednokrotnie dali dowód swej lojalności, broniąc Jerboi w obliczu różnych zagrożeń.
Okazuje się jednak, że sami Jerboanie nie są do końca zadowoleni z obecnej sytuacji. Przekonani o wielkim znaczeniu swej działalności dla rozwoju M’ra Jolios, buntują się przeciwko warunkom, w jakim przyszło im żyć. Drażni ich fakt, że muszą na co dzień znosić pustynne upały, a do chłodnej oazy mogą wkraczać tylko pod opieką przewodnika kontrolującego każdy ich ruch. Ghibra jak dotąd nie odnieśli się jednoznacznie do roszczeń ludzi. Krążą też plotki, że w głębinach oazy ma swoje leże szara eminencja, tajemnicza istota, która dla własnych celów dba o to, by M’ra Jolios pozostało odcięte od reszty świata.
Równowaga i spokój pustynnego raju wiszą na włosku, a nadciągająca burza niesie ze sobą wiele potencjalnych korzyści dla odważnych (lub zepsutych do szpiku kości) istot, które zdecydują się w niej uczestniczyć.