Przypadkiem nakręcana paranoja

Na pewno… na pewno już wie, gdzie jestem. Wszystko to na nic. Na Moce, dlaczego padło na mnie?

Spisuję te słowa ja, Syee Księgarz. A imię moje i los mój niech będzie nauką i przestrogą dla każdego… zwykłego, szarego nikogo. Albowiem życie to loteria i tylko śmierć, choć tak niechciana, jest stała. Chociaż i po niej różnie bywa, to przynosi niejakie wyzwolenie. Tak przynajmniej myślałem. Dziś nie jestem już pewien nawet tego.

Całe moje życie kochałem księgi, zwoje – w skrócie mówiąc, wszystko, co z tym związane. Zapach starych tomisk pociągał mnie od dziecka. I to okazało się moją zgubą na stare lata.

Pewnego dnia dostałem cynk o pewnej rzadkiej księdze, która mogłaby wejść do mojego zbioru.

Nieistotne dziś już, co to była za księga i jakiż to był zbiór – wszystko przepadło…

Zdobywszy upragnione tomiszcze, wracałem do domu. I wtedy to zobaczyłem.

Zjawisko rzadkie, zjawisko niebywałe. Ujrzałem Panią Bólu, która własnoręcznie zabiła jakiegoś biednego skurla! Ja! Nikt ważny, zupełne zero, stanąłem z Nią oko w oko, wychodząc z zakrętu tamtej przeklętej ulicy! Czy mógł mnie spotkać większy pech? Nie, nie w Sigil. Nie pamiętam, co się stało potem, ale uciekałem… Udało mi się dotrzeć do domu i wtedy się zaczęło. Pogoń i moja bieda skąpana w paranoi dnia codziennego.

Wyprzedałem cały mój majątek, aby kupić sobie schronienia i zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby. Próbowałem uciec z Sigil, ale miasto nie chce mnie wypuścić!

I tymi oto słowami potwierdzam loterię życia, chyba że mój los ma drugie dno i przypadki nie istnieją, być może to właśnie…

*

W niewielkiej izdebce, ukrytej pod tonami śmieci w prowizorycznym mieszkaniu, z podłogą pokrytą dziwnymi znakami, symbolami i tuzinem cudacznych magicznych kamieni, w okręgu usypanym z tychże kamieni na samym środku pomieszczenia zgarbiony starzec spisuje przy nikłym świetle świecy jakieś słowa. Nagle przerywa, nasłuchując. Chwilę później otwiera się portal, z którego wyłania się dabus, po czym znika. Starzec już wie. Właśnie został odnaleziony.

Wybucha nagłe zamieszanie, stary człowiek niezgrabnie próbuje uciec, chwytając prawą ręką talizman na szyi i jednocześnie recytując słowa w języku, którego dawno tu nie słyszano.

Talizman jednak pęka na pół, zaś znikąd pojawia się Ona.

*

„O, Pani! Więc jesteś… Dlaczego na kilka lat przed moją naturalną śmiercią każesz mnie taką męką, abym uciekał w paranoi? Zasiałaś we mnie strach i nie mogę już nawet spokojnie umrzeć…

Czemu służy… ten ból?”