Rozważania o Udręce

Ogólnie o bohaterach i bestiach, najwierniejszych towarzyszach i nikczemnych przeciwnikach.

Moderatorzy: Moderator, Global Moderator

Awatar użytkownika
black_cape
Redakcja
Posty: 146
Rejestracja: czw paź 25, 2012 9:53 pm
Lokalizacja: Shra'kt'lor

Sama teoria pochodzi stąd, ale jej prawdziwość (i którejkolwiek z pozostałych) musiałby potwierdzić Chris Avellone. ;) Można jedynie wymienić pewne argumenty przemawiające na jej korzyść - na przykład rozmowa z baatezu w karczmie Pod Gorejącym Człekiem wskazuje na udział jednego z poprzednich wcieleń Bezimiennego w Wojnie Krwi, a wątek konfliktu dość często przewija się w grze.
Awatar użytkownika
dunio1
Grzebiący Słowa
Grzebiący Słowa
Posty: 14
Rejestracja: sob cze 13, 2015 5:10 pm

Ogólnie w Tormencie jest wspomnienie, gdy nie-bezimienny prosi Ravele o nieśmiertelność, a ona sama jest na szarych pustkowiach, a jak wiadomo szare pustkowia to sfera pomiędzy otchłanią i baator, więc to było raczej było pewne że był najemnikiem w wojnie krwi. :-)

Mnie zastanawia nadal, co mógł bezimienny zrobić, gdy był człowiekiem żeby wieczne potępienie zdobyć. Wiadomo że czyny poprzednich wcieleń nawet nie dorównały temu, co zrobił nie-bezimienny, ale skoro masakra i mord kilkudziesięciu osób jednego wcielenia to przy tym pikuś, to po prostu nie mogę sobie wyobrazić skali tego czynu. Zaprawdę, jak to powiedział demilisz kangax w baldur gate, musiały spłonąć sfery. Przypomniał mi się wtedy Trias, który chciał puścić nieskończone legiony demonów na dom dev i niebian, więc przypuszczam że podobny czyn w skali musiał zrobić bezimienny.

Motyw, że wiara bezimiennego sprawiła,że to była niewybaczalna zbrodnia jakoś mi nie pasuję za bardzo.
Awatar użytkownika
black_cape
Redakcja
Posty: 146
Rejestracja: czw paź 25, 2012 9:53 pm
Lokalizacja: Shra'kt'lor

Też mnie nie do końca przekonuje ostatnia teoria - wydaje mi się, że do potępienia Pierwszego Wcielenia potrzebny byłby jakiś wpływ z zewnątrz, wpływ bardziej potężnej istoty. Chyba że Pierwsze Wcielenie *było* taką potężną istotą (wcześniej w temacie pojawiła się teoria, że prawdziwe imię Bezimiennego brzmiało Aoskar).

Co do samej Wojny Krwi, to z pewnego punktu widzenia jest ona korzystna, ponieważ utrzymuje tanar'ri i baatezu z dala od pozostałych sfer. Więc może należy szukać winy Bezimiennego w innych przełomowych dla Sfer wydarzeniach. Mnie najbardziej podobają się teorie, które jeszcze głębiej związują naszego bohatera z Sigil - założenie frakcji czy właśnie postać Aoskara (na co ciekawym argumentem jest rola Upadłego w grze).
szef
Gorejący Dyskutant
Gorejący Dyskutant
Posty: 54
Rejestracja: pn paź 06, 2014 8:33 am

Odkopię nieco nieumarły temat ;).

Dlaczego PST jest taki (wg mnie oczywista) niesamowity?
Owszem fabuła, owszem postaci, owszem świat... itp. itd. Jednakże jest coś co chociaż rdzeniem, często wymyka się, wije, ucieka i przesypuje przez palce percepcji jak zbieg... Cóż to jest? Jest to ŚMIERĆ. Oraz odwieczna, ostateczna granica: chęć, strach i próba uzyskania czegoś co ma nas ochronić przed jej... khem nadejściem , a więc słowem: nieśmiertelność.

PST to historia o odwiecznym pragnieniu śmiertelnika do stania się kimś więcej. Kimś kto nie przeminie. Kimś kto przetrwa, nawet i śmierć. Bywa, że nie zauważamy w PST, że to tragiczne zmaganie życia które za wszelką cenę chciałoby trwać. I kto wie, może kiedyś, jakoś...

PST to swoista baśń i modlitwa, marzenie bilionów żyć do tego samego: Jakby tu mi uciec przed... nieznanym, a jakby jednak znanym - wszak już z tamtej strony "JA" nie powrócę, a wszystko co miałem i zdziałałem zostawiam.

Ten obłęd, który gnębi biliony umysłów, owa obsesja, dla nas jest udręką.

W końcu i tak gwałt na naszym życiu, często wbrew naszemu życzeniu nastaje, Kolej rzeczy? Czy faktycznie przemoc? Lecz czym jest nasze życzenie? I chciałoby się zapytać, czym naprawdę jest pragnienie nieśmiertelności? Co takiego w sobie ma ogień, że kusi by z nim igrać? Czy tak jak w PST śmierć jest jednak "wymagana" do "odkupienia/zamknięcia"?
Pomijam tu moralność, zostawiam to na inną opowieść, łącznie z religiami ;).

Mówi się, że największą zagadką życia nie jest jego powstanie, lecz jego koniec. Chociaż może to jedno i to samo...
szef
Gorejący Dyskutant
Gorejący Dyskutant
Posty: 54
Rejestracja: pn paź 06, 2014 8:33 am

Wracając do dialogu z Ravelą, przyszła mi na nowo interpretacja udręki ale i dramatu Bezimiennego:

"Ty *odebrałaś* mi śmiertelność? Jak?"

"Zapomniałam ja, jak to się stało, zapomniałam… a może nie? A nawet jeśli brałam ja w tym udział, nigdy nie zrobiłabym tego powtórnie. Nie zapomniałam tego momentu, po *rozdzieleniu*, gdy widziałam ból wypływający z twoich żył, słyszałam twoje krzyki podobne do kwilącego dziecka, kiedy każdy kawałek twojej jaźni wypełniał się *pustką*. Straszne to było nawet dla mych oczu."


I szczególnie to zdanie:

"Taki ogień w twoich oczach, że mógł poruszyć serce Szarej Pani… chęć bycia wolnym, ale kiedy już zostałeś uwolniony, ogień w twych oczach wypalił się. Obawiam się, że w momencie rozdzielenia, twe życie straciło wszelki sens."

Nie jest chyba najważniejsze pytanie dlaczego Bezimienny chciał się uwolnić od śmierci, według mnie największą udręką jest utracenie własnej tożsamości. Aż chciałoby się zacytować pewnego Marka: "Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?".

To jest dopiero dramat :) - chcesz się uwolnić od zjawiska dławiącego twój śmiertelny gatunek, a wpadasz w coś o wiele gorszego.
Bo czyż może być coś bardziej smutniejszego niż utrata, niejako samego siebie i celów i pragnień i siły i pamięci i wszystkiego innego czym się kierowałeś/aś? (W pewnym sensie przypomina to nieco... nieuleczalne, lub też starcze choroby np. alzheimer.)

Myślę że ten sens udręki jest w grze oczywisty, ale nie zmienia to tragedii i swoistej przestrogi...
"Przetrwałeś długo, nieśmiertelniku, ale stałeś się ofiarą stworzenia, któremu na imię życie."
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości