Odkopię nieco nieumarły temat
.
Dlaczego PST jest taki (wg mnie oczywista) niesamowity?
Owszem fabuła, owszem postaci, owszem świat... itp. itd. Jednakże jest coś co chociaż rdzeniem, często wymyka się, wije, ucieka i przesypuje przez palce percepcji jak zbieg... Cóż to jest? Jest to ŚMIERĆ. Oraz odwieczna, ostateczna granica: chęć, strach i próba uzyskania czegoś co ma nas ochronić przed jej... khem nadejściem , a więc słowem: nieśmiertelność.
PST to historia o odwiecznym pragnieniu śmiertelnika do stania się kimś więcej. Kimś kto nie przeminie. Kimś kto przetrwa, nawet i śmierć. Bywa, że nie zauważamy w PST, że to tragiczne zmaganie życia które za wszelką cenę chciałoby trwać. I kto wie, może kiedyś, jakoś...
PST to swoista baśń i modlitwa, marzenie bilionów żyć do tego samego: Jakby tu mi uciec przed... nieznanym, a jakby jednak znanym - wszak już z tamtej strony "JA" nie powrócę, a wszystko co miałem i zdziałałem zostawiam.
Ten obłęd, który gnębi biliony umysłów, owa obsesja,
dla nas jest udręką.
W końcu i tak gwałt na naszym życiu, często wbrew naszemu życzeniu nastaje, Kolej rzeczy? Czy faktycznie przemoc? Lecz czym jest nasze życzenie? I chciałoby się zapytać, czym naprawdę jest pragnienie nieśmiertelności? Co takiego w sobie ma ogień, że kusi by z nim igrać? Czy tak jak w PST śmierć jest jednak "wymagana" do "odkupienia/zamknięcia"?
Pomijam tu moralność, zostawiam to na inną opowieść, łącznie z religiami
.
Mówi się, że największą zagadką życia nie jest jego powstanie, lecz jego koniec. Chociaż może to jedno i to samo...