Wrażenia z gry

Historia Ostatniego Porzuconego i jego towarzyszy.

Moderatorzy: Moderator, Global Moderator

Awatar użytkownika
black_cape
Redakcja
Posty: 146
Rejestracja: czw paź 25, 2012 9:53 pm
Lokalizacja: Shra'kt'lor

Podzielcie się Waszymi wrażeniami z przeprawy przez Dziewiąty Świat! Wedle preferencji - na bieżąco lub już po ukończeniu rozgrywki i ochłonięciu. Piszcie o swoich odkryciach i interakcjach, o lokacjach, postaciach, przedmiotach i zadaniach, które zwróciły Waszą uwagę, zachwyciły Was, zadziwiły lub rozczarowały.

Jako że w temacie mogą się pojawić spoilery z różnych etapów gry, proponuję je oznaczać i dołączać krótki opis (spoiler z zadania Niestabilne fundamenty, spoiler z wątku Matkiny etc.).
There cannot be two skies.
Awatar użytkownika
Wrathu
Gorejący Dyskutant
Gorejący Dyskutant
Posty: 52
Rejestracja: pn mar 16, 2015 11:45 am
Kontakt:

Ewentualne acz niekonieczne spoilery odnośnie szokujących easter eggów i z questów: Beleazar and the Beast, Sanktuarium Miel Avest

Zacznę od tego, że gra strasznie mi się tnie :D Ale tak naprawdę poważnie. W co bardziej skomplikowanych lokacjach to by było z kilka klatek na minutę. Gorzej niż Pillars of Eternity.
Ale mimo to chcę grać, bo historia jest tak porywająca, że no nie mogę przestać. Doszło do tego, że skończyłem już czytać dwie... trzy książki podczas czekania na załadowanie się lokacji, przy czym raz zasnąłem, a w konsekwencji walka z Nyktemeronem (120 HP) trwała z kilkanaście godzin.

Początek był bolesny, ale niekoniecznie przez sam upadek, ale właśnie przez te lagi, a jak wszyscy widzieli, w początkowych lokacjach jest wiele graficznych wodotrysków. Ale nie mogę nie docenić wyobraźni twórców. W każdej lokacji pojawia się jakiś niecodzienny, nietuzinkowy pomysł.
Na uwagę zasługuje też mnogość testów umiejętności i różnych możliwości zakończenia zadań oraz komentowanie akcji przez towarzyszy.
O towarzyszach szerzej wypowiedziałem się w temacie z towarzyszami, ale w skrócie wspomnę, że towarzyszą mi Callistege, Matkina i postanowiłem zaopiekować się Rhin (zachwycająca postać). Jeśli chodzi o nurty, to z początku myślałem, że będą dominować srebrny i niebieski, ale aktualnie są to złoty i niebieski.

Nie kłamali twórcy, mówiąc, że będzie czuć ducha P:T. Adahn, kula z brązu, kobieta-narratorka (Falinda)... Mało się nie zachłysnąłem, gdy spostrzegłem, że niektórzy NPCe zwracają się do Porzuconego per Adahn. Nie mówiąc już o kuli z brązu, która wygląda tu znacznie bardziej futurystycznie i hej, czy to nie ona jest na okładce gry? Nie kłamali też mówiąc, że walka zejdzie na dalszy plan, bo chociaż eksploracja Klifów Sagusa i wyszukiwanie kolejnych questów przypomina trochę błądzenie po Amn w Baldur's Gate 2, to potyczek jest nieporównywalnie mniej.
I hej, w karczmie dla psioników Piąte Oko pojawia się autentyczny NPC z Tormenta, O! I też zwiększa intelekt :D Niewiarygodne, ale mające wiele sensu!
Po pięćdziesięciu paru godzinach gry dopiero wyszedłem z Klifów Sagusa.

Kryzys w Miel Avest okazał się jednak zbyt wymagający dla komputera i dałem sobie spokój na jakiś czas.
...
Może z czasem coś tu dopiszę.
Ostatnio zmieniony ndz mar 12, 2017 3:47 pm przez Wrathu, łącznie zmieniany 3 razy.
szef
Gorejący Dyskutant
Gorejący Dyskutant
Posty: 54
Rejestracja: pn paź 06, 2014 8:33 am

Grałem na razie 5-6 godzin.

Napisano już tyle recenzji itp. że trudno dodać coś nowego :P.

Bardzo sympatyczna gra. I tak, można mówić o duchowym następcy PS:T, żal mi jednak że nie jest to jakieś bliższe niż tylko duchowe nawiązanie do świata Planescape :P, gdyż świat numenery dla mnie wydaje się "hardocore cudna schizofrenia fantasy" (póki co), tzn. momentami cudactwa jakieś, co jest w sumie fajne nawet.
Klimat jest ok, ale PS:T porównując już ostatecznie - miał więcej mięsa - tu obyczaje są złagodzone, gra się więc (przynajmniej mi) na wielkim luzie, ale też na szczęście(?) i z ciekawością.
Dialogi i teksty są hm, w mojej opinii zbyt jakby to napisać, zbyt wydumane, ale to chyba taki świat, w który mogę się wczuć na pewno i jest to fajne miejsce :D.

Ogólnie bardzo się podoba .

Jeśli chodzi o lagi o których wspomina Wrathu i pół internetu zresztą - to gra graficznie mnie szczególnie nie powaliła (przecież to wygląda na rok 2011 max). Na Linuxach (lubuntu, solus) niegrywalna na moim starym laptopie. Zaś na Windowsie 7 lepiej.

Napiszę jakiego mam tragicznego laptopa na którym gram, dla ciekawych:

ASUS K52F
P6100 2x2.0Ghz
Intel GMA HD (128MB pamięci własnej, i 1600MB wspólnej czy coś)
4GB RAM DDR3 1066
Windows 7
Gra - GOG v.1.0.1.

Jak widać sprzęt do grania się nie nadaje, głównie grafika. A jednak (wierzcie, lub nie) ustawione wszystko na performance i daje radę, ale tylko pod windowsem.
Lokacja prologowa oraz pierwsza walka z Rozpaczą - słodkie lagi jak za dawnych czasów. Późniejsze lokacje bez większych lagów. Ładowanie też ujdzie. Ilość fps trudno określić bo nie mierzyłem, ale na oko w tych optymalnych miejscach ~20-25 będzie. Wymagający nie jestem hehe. Nie mniej zauważyłem coś takiego, że przy innych grach wiatrak na procesorze chodzi na full, tutaj wydaje się mniej obciążany - wyjaśni ktoś dlaczego? ;/.

(Na tygodniu zmieniam procesor na i5-460M 2,56-2.8GHz (4 wątki) i może coś tu dopiszę :P.)

EDIT:
Jakże łatwo jest oszukać ludzkie oko. FPS mam 15 max.

P.S.
Podobno gra jakoś specjalnie długa nie jest??
Awatar użytkownika
Darnath
Administrator
Posty: 493
Rejestracja: czw paź 04, 2012 3:26 pm
Lokalizacja: Sigil
Kontakt:

Podobno gra jakoś specjalnie długa nie jest?
Nie jest, mi to zajęło 26 godzin, przy czym znałem dobrze mechanikę, Klify Sagusa i nie zdarzyło mi się, aby cokolwiek mnie zacięło. Przy czym, Planescape: Torment też zajmował około 30 godzin (jeśli mówimy o takim relatywnie sprawnym przejściu). Ellen (black_cape) zajęło to 40 godzin (dobrze pamiętam?).

Moje wrażenia, jak i recenzja są pozytywne. Nie jest to Planescape: Torment (i szkoda porównywać każdy aspekt, bo jednak Planescape to był tak rozbudowany, bogaty i cudny świat, że dorównać mu to prawdziwa sztuka), ale miejscami naprawdę się o niego ociera. Wspomniana Rhin (jakże chwalona przez chyba wszystkich, którzy grali), Wykwit (!), reaktywność, muzyka, ogólnie, to działa.

Szkoda tylko, że prawdopodobnie okaże się to katastrofą finansową, chyba, że większość graczy faktycznie wybiera gog.com (mam nadzieję). Jak się okazuje, to faktycznie duchowy spadkobierca ;) Planescape: Torment sprzedał bodaj 400k przy ponad milionie kopii Wrót Baldura (w tamtych czasach, to było coś). A nowa Udręka nie osiągnie nawet tyle i nie zbliży się do finansowego "sukcesu"* PoE, nie mówiąc już o Divinity: Original Sin.

*patrząc przez pryzmat gier z KS.
szef
Gorejący Dyskutant
Gorejący Dyskutant
Posty: 54
Rejestracja: pn paź 06, 2014 8:33 am

Aha. Czyli nie ma co się śpieszyć i trzeba delektować - nie ma problemu.

No tak Rhin potrafi wzbudzić instynkty opiekuńcze, nawet u mnie, kiedy to zawsze gdy widzę dzieciaka to raczej hm zamykam się w sobie buehe :P. Ale poważnie dobra postać.
Ostatnio zmieniony śr mar 08, 2017 5:03 pm przez szef, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Ribald
Opłakujący Posty
Opłakujący Posty
Posty: 42
Rejestracja: czw mar 26, 2015 9:28 am

Skończyłem w nocy i jestem lekko nieżywy, więc póki co krótko (a może w ogóle dłużej będzie po drugim przejściu z inną drużyną) - fantastyczna przygoda! I tylko - odnosząc się do ostatniej sceny w kostnicy w PT - wielki żal, że już nie wyruszę w nią po raz pierwszy by wszystko eksplorować dziewiczo... 37 godzin na liczniku.
Awatar użytkownika
Wrathu
Gorejący Dyskutant
Gorejący Dyskutant
Posty: 52
Rejestracja: pn mar 16, 2015 11:45 am
Kontakt:

Jestem autentycznie zachwycony pomysłem na sklep prowadzony przez tę samą osobę, młodszą i starszą.
http://www.ign.com/videos/2017/01/23/to ... evils-sake
Chodzi o Sundermuna i Sundermuna i ich... jego stoisko z rzeczami wykonanymi z tkanki Wykwitu.
Jeśli gracz zauważy podobieństwo, może poprzez dialog doprowadzić do paradoksu - bo co się stanie, jeśli zabije się młodszą wersję Sundermuna? Czy starszy zniknie? A co ze sklepikiem?
Można się przekonać, w imię nauki oczywiście.

Jestem obecnie na etapie Wykwitu i to całkiem... przytulne miejsce. To znaczy, wrogie, niebezpieczne i chaotyczne, ale ciekawie zrobione. Wystrój bywa niepokojący i zastanawia mnie, czy osoba projektująca Wykwit nie korzystała z jakichś pornograficznych źródeł jako inspiracji dla pewnych elementów, jak to było w przypadku Wisielców z Fallouta 2...
Awatar użytkownika
Ribald
Opłakujący Posty
Opłakujący Posty
Posty: 42
Rejestracja: czw mar 26, 2015 9:28 am

Wprawdzie przez błąd techniczny nie udało mi się skończyć po raz drugi :( ale wypowiem się szerzej, choć jestem trochę rozdarty w ocenie.

Historia mnie wciągnęła bardzo głęboko, zarówno jeśli chodzi o wątek główny, jak i poboczne, w tym związane z naszymi towarzyszami. Miała swój ładunek zarówno emocjonalny, jak i intelektualny, a kilka zwrotów akcji było ciekawych. Parę scen zapamiętam na dłużej, tu w pierwszej kolejności wspomnę zniszczenie Miel Avest. Każda z głównych lokacji (Klify, Dolina i Sanktuarium, Wykwit) miała swój klimat, który w mój gust bardzo utrafił, Wykwit chyba najbardziej. Zadania poboczne były niejednokrotnie naprawdę zacne, podobnie jak interakcje z kompanami. Czemu zatem jestem rozdarty? Bo skoro nie jest to jednak książka, tylko gra, i to nie przygodówka, to jednak oczekiwałbym sporo więcej wyzwania w wyzwaniach. Bo właściwie nie było większego sensu zbierać tego całego lootu. Enigmaty chomikowałem, chomikowałem, w oczekiwaniu na wielkie starcia, aż mi się gra skończyła. Oczywiście wiele z wyzwań rozstrzygałem w pokojowy sposób, ale jednak oczekiwałbym od Tormenta żeby takim osobom jak ja też coś zaoferował w sferze walki*. Inna rzecz, system wysiłków - idea bardzo ciekawa, ale od pewnego momentu zrobiło się zbyt łatwo jeśli chodzi o zdawanie testów - zwłaszcza przy czteroosobowej drużynie.

Reasumując - z uwagi na historię i klimat na pewno nie żałuję godzin spędzonych na grze, ale czekam na produkcję, która bardziej zbilansuje poszczególne elementy. I mam nadzieję, że coś się jeszcze w świecie numenery pojawi :)


* nie miałem takiego wrażenia w Wasteland 2; oczywiście inna gra, inne założenia, ale jednak tam udało się twórcom połączyć ogień z wodą i nacieszyć gracza wieloma ciekawymi starciami.
Awatar użytkownika
jasniak
Opłakujący Posty
Opłakujący Posty
Posty: 38
Rejestracja: sob sie 03, 2013 11:48 pm

Ja jestem rozczarowany w grze spędziłem ok 60h tak naprawdę myślałem
Spoiler
Show
że gra się dopiero zacznie w momencie spotkania z Pierwszą....
a tu takie rozczarowanie, gra ma przebłyski swojego duchowego spadkobiercy ale całość jest przereklamowana w porównaniu do PT i w porównaniu do tego co nam obiecywali. Boże, strach pomyśleć jak by wyglądała gra gdyby zebrali minimum funduszy na projekt. W przyszłości postaram napisać recenzje. Gra miała ogromny potencjał, raz można zagrać ALE po ukończeniu naprawdę nic mnie nie ciągnie do ponownej rozgrywki a i jeszcze jedno najlepiej napisana według mnie postać to Rhin.
Awatar użytkownika
Wrathu
Gorejący Dyskutant
Gorejący Dyskutant
Posty: 52
Rejestracja: pn mar 16, 2015 11:45 am
Kontakt:

Udało mi się ukończyć grę na nowym komputerze, ale już jakiś czas wcześniej zdołałem napisać obszerną recenzję, w której wyraziłem prawie wszystko.

Dodam też, że gra zawarła naprawdę wzruszające momenty, godne pierwszego Tormenta. Mam tu na myśli:
Spoiler
Show
- pożegnanie z Rhin
- drugie pożegnanie z Rhin
- oznajmienie, że chce się, żeby Rhin została z nami pomimo możłiwości odesłania jej do domu (Porzucony może wtedy jej powiedzieć, że ją kocha - to chyba jedyny raz w całej grze)
- pożegnanie z dorosłą Rhin w Meandrze Mroku
- danie możliwości Matkinie drugiej szansy na życie, zamykając w niej Porzuconych, poświęcając również siebie
I takie, które poruszają w inny sposób:
Spoiler
Show
- kiedy spadasz w dół na samym początku gry i decydujesz się umrzeć. Usłyszeć, jak Piotr Fronczewski mówi, że twoje krótkie życie ostatecznie nie miało żadnego znaczenia, jest naprawdę dobitne.
- pytanie jednej z Porzuconych w Miel Avest o znaczenie życia. Wow.
- zabicie Sundermuna w imię nauki
Awatar użytkownika
dunio1
Grzebiący Słowa
Grzebiący Słowa
Posty: 14
Rejestracja: sob cze 13, 2015 5:10 pm

Po skończeniu mogę stwierdzić na pewno jedno.

Wątek główny to jest jakiś cholerny żart. Zbyt krótki i mało rozbudowany, żadnych plottwistów fabularnych. Kto to wymyślał ... Po takim genialnu wątku P:T otrzymujemy takie coś, ŻAL
Przynajmniej zakończenie jest godne torment
Awatar użytkownika
fvz
Grzebiący Słowa
Grzebiący Słowa
Posty: 7
Rejestracja: pn mar 30, 2015 9:27 pm

Hej!
W sumie wpisałem to w komentarzu, jednak nie potrzebnie, bo od tego jest forum.
A zatem pozwolę sobie wrzucić tu moje wnioski w formie listy, apropo nowego "Tormenta":

Prawie 2 miesiące minęły od ukończenia przeze mnie tego programu.
Nie chciałem od razu pisać, wolałem poczekać aż opadną "emocje" (tak, wątpliwe emocje).
Niestety gra mnie zawiodła praktycznie na całej linii.
Aby się nie rozpisywać zbytnio, wymienię subiektywnie spisaną listę plusów i minusów:

plusy:
  • - intrygujący (aczkolwiek zdecydowanie nie żyjący własnym życiem) świat
    - ciekawe, niebanalne questy
    - niektóre dialogi naprawdę doskonałe
    - niezłe projekty niektórych lokacji
    - świetna postać Rhin, niestety z uwagi na biedne dialogi między nami a kompanami oraz brak ich wtrąceń do rozmów z innymi NPC - niewykorzystany potencjał tej, oraz innych postaci towarzyszących graczowi.
    - niektóre interaktywne przedmioty, które wplatają osobne wątki do całości - palce lizać!
i... to tyle plusów.

minusy:
  • - system nurtów, który miał być monumentalny, jest tylko inną wersją klasycznych charakterów, jedynie przyporządkowuje nasze działania konkretnym kolorom, niewykorzystany potencjał nurtów
    - od połowy gry miałem tyle punktów inteligencji, że nie musiałem ich odnawiać, ba! mało kiedy nawet miałem okazję je wykorzystywać bo wyzwania były niewymagające, brak jakichkolwiek wyzwań czy wyborów, na zasadzie: hmm wykorzystać teraz punkty by go przekonać, czy zostawić na dalszą część rozmowy, a może jakoś to będzie...?
    - ZEROWA interakcja z towarzyszami. ŻADEN z towarzyszy nawet nie dorasta do pięt Annie czy Dak'konowi. Nie wspominając o Morte .... (i nie, nie dlatego, że czaszka nie ma pięt!). Brak dialogów między towarzyszami, nie wtrącają się w rozmowy (poza Matkiną, która ze 3-4 razy się wtrąciła, ale to było i tak słabe i nie wiele wnosiło)
    - mało (yyyy... brak??) starego, doskonałego , groteskowego poczucia humoru jaki spotykaliśmy w oryginalnym Tormencie (Planescape!)
    - fabuła jest totalnie przewidywalna. Ponieważ od samego początku wiemy kogo ścigamy i kto ściga nas, tylko niesamowite zwroty fabularne mogły ją uratować, oczywiście tak się nie dzieje...
    - mało dostępnych towarzyszy, którzy są notabene unikalni w pewnym sensie, to jednak wolę przejść po raz n-ty Planescape mając tylko Morte u boku, niż nowego Tormenta ze wszystkimi na raz
    - motyw wiodący, pytanie, które padało setki razy na trailerach i w zapowiedziach - ani razu się nad nim nie zastanawiałem podczas gry. Po jej zakończeniu tym bardziej
    - bardzo przeciętna muzyka
    - czerstwe animacje (to akurat nie przeszkadza aż tak w grze tego typu)
    - niewielkie lokacje
    - brak miasta z prawdziwego zdarzenia, postaci nie "żyją własnym życiem", nie widzę u nich jakichkolwiek zajęć czy zwyczajów. Po prostu stoją sobie w tych samych miejscach i czekają na nas
    - brak jakichkolwiek ras innych niż humanoidalne! To jakiś dramat! 9 świat i sami ludzie? Oprócz stychów i robotów nie kojarzę innych przedstawicieli obcych ras...
    - wszystkie postaci mają tę samą wysokość (tak, nie ma olbrzymów, nie ma karłów, etc.) Wszyscy mają 180 cm
    - główny bohater (ostatni porzucony) to jakiś neo-metro-sex? Zestawianie bo obok Bezimiennego to jakaś herezja i profanacja...
    - mało rozbudowany i nudny wątek "umysłu porzuconego", nie ma tam nic do roboty i jest mega pusto
    - gra po cichu propaguje dzisiejsze (tfu!) krzywe trendy: homoseksualizm, neo-feminizmy i inne zboczenia
    - masa nieprzydatnego, gromadzonego lootu, przy tym w grze jest niewiele broni i pancerzy; słabo zrealizowane walki
    - parę innych, o których żal pisać...
Na koniec jeszcze tylko dodam dwie rzeczy, które mogą służyć za podsumowanie:
1. Absolutnie nie zamierzam w to grać ponownie - ta gra nie ma żadnej magii w sobie, mimo określeń "duchowy spadkobierca" (które notabene działa mi na nerwy, bo jest kiepskie i typowo marketingowe), nie posiada żadnej duchowej głębi.
2. Żałuję, że gra jest przypisywana do Steam. Najchętniej bym ją sprzedał od razu w pierwszym tygodniu marca, zaraz po ukończeniu.
Awatar użytkownika
evilkorniszon
Początkujący
Początkujący
Posty: 1
Rejestracja: pn paź 23, 2017 12:52 am

Witam, właśnie przed chwilą skończyłem grę i zarejestrowałem się na forum, aby wyrazić swoją opinię. Mianowicie... Tides of Numenera jest niedorobione pod względem konstrukcji świata i jego logiki w każdym praktycznie aspekcie. O ile w stary Tormencie można było narzekać na końcówkę gry to w Numenerze kreacja świata zawodzi na całej linii... Szczególnie dotyczy to:

- podróży w czasie i zmian rzeczywistości; wprowadzenie tego motywu praktycznie zniszczyło całą logikę, przyczynowość i konieczności przyjmowania odpowiedzialności za czyny postaci. Bo jeżeli mogę zmienić przyszłość i zarazem rzeczywistość to w zasadzie po co mam się przejmować własnymi czynami, skoro teoretycznie w każdej chwili będę mógł je odwrócić? Potrzebuję tylko wynaleźć odpowiednio zaawansowaną technologię, co w świecie gry jest tylko kwestią czasu (a tego postacie mają w bród). Jak gra tłumaczy wszelkie konsekwencje i nielogiczności wynikłe ze wprowadzenia koncepcji podróży w czasie? MAGIA/TECHNOLOGIA !!! Czemu da się zrobić to czy tamto? MAGIA/TECHNOLOGIA !!! A jak uniknąć paradoksu dziadka? MAGIA/TECHNOLOGIA !!!

- Rozpacz jako strażnik Nurtów - jej motyw w świetle powyższych rozważań nie ma sensu. Gdyby jeszcze zrobili ją jako siłę samego wszechświata nie pozwalającą zmieniać praw i będącą ostateczną wyrocznią to byłoby ciekawe. A tak... To jedynie konstrukt, a najprawdopodobniej jedynie strażnicze AI, które broni punktu widzenia swoich twórców... Ostatecznym przeciwnikiem gracza jest nie żaden upadły bóg, anioł, strażnik rzeczywistości czy jakakolwiek sensowna i logiczna postać, ale zwykły golem... Sama koncepcja tej postaci jest mocno wybrakowana. Jeżeli Rozpacz powinna w ogóle kogoś ścigać za jakieś przewiny to właśnie za grzebanie w rzeczywistości i zmianę jej struktury (zwłaszcza zmiany przeszłości). Samo używanie Nurtów jest tym samym co używanie ognia do rozpalenia ogniska. Inna sprawa, że czy w rzeczywistości tak chwiejnej i niestabilnej z portalami, podróżami w czasie i całą masą inszych absurdów, które zachodzą bez udziału Pana Wcieleń i Porzuconych jest w ogóle sens karać i ścigać kogokolwiek za cokolwiek? Jeżeli Rozpacz powinna dążyć do zniszczenia czegokolwiek to na pierwszym miejscu powinien być Wykwit, który jest niczym innym jak abominacją wprost niszczącą tkankę rzeczywistości. Gdyby w tamtejszym świecie istnieli Łaskobójcy to w pierwszej kolejności powinni się zająć tym syfem.

- koncepcji świata brak jest spójności i jakiś ograniczeń logicznych. Niby są nurty i grzebanie w nich jest złe bo szkodzi ludziom w około. Tyle, że ich ochrona nie ma sensu bo grzebanie w nich nie spowoduje jakieś katastrofalnej zmiany świata, ale jedynie zmianę jego obecnego stanu. Wobec grozy samego kosmosu i zniszczeń jakie powodują wybuchające gwiazdy itp. to grzebanie w nurtach powoduje jedynie zjawiska lokalne... Przykładowo, szkody wynikłe ze zniszczenia Rozpaczy i grzebania w nurtach w jednym z zakończeń nie miały większego zasięgu rażenia niż parę bomb atomowych, więc z punktu widzenia wszechświata jako całości były niezauważalne. Szkody czynione przez porzuconych są w zasadzie niczym z tym, czego prawdopodobnie mogły dokonać przeszłe cywilizacje... Prawdę powiedziawszy to Panu Wcieleń nie udało się z wskrzeszeniem córki nie dlatego, że powodzenie oznaczałoby unicestwienie rzeczywistości czy jakąś inną tragedię, a dlatego, że wkurzył nierobionego golema...

- zakończenie są kijowe i to bardzo. Szczególnie rozczarowało mnie to, w którym rozwala się Rozpacz, ale kosztuje to śmierć/szaleństwo masy ludzi. Niby ocalenie Porzuconych miało mieć konsekwencje, ale one są bez sensu... W świetle tego co wyprawia się w grze Ostatni Porzucony powinien móc za pomocą swojej siły kontroli nurtów albo odbić psioniczną falę generowaną po zniszczeniu Rozpaczy albo móc wchłonąć samą Rozpacz (jakby na to nie patrzeć logiczne byłoby zakończenie, gdzie Ostatni Porzucony staje się strażnikiem Nurtów)

- technologia obecna w grze powinna móc bez problemu pomóc rozwiązać problemy Pana Wcieleń bez tworzenia porzuconych i tego całego absurdu z Rozpaczą.

- Ile znaczy jedno życie? W sumie to w świecie, gdzie można zmieniać rzeczywistość i przeszłość nie ma żadnego znaczenia, ponieważ na dłuższą metę nic nie jest stałe i wszystko można zmienić.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość