Troy Denning - 'Strony Bólu'

Podręcznikowo - literacki świat Planescape: książki, akcesoria, świat zewnętrzny, konstrukcja sfer.

Moderatorzy: Moderator, Global Moderator

Awatar użytkownika
black_cape
Redakcja
Posty: 146
Rejestracja: czw paź 25, 2012 9:53 pm
Lokalizacja: Shra'kt'lor

Rozważam właśnie zakup 'Stron Bólu', książki osadzonej w multiwersum Planescape. Czy jest Wam *znana*? Przeczytałam kilka recenzji, ale były one raczej zdawkowe, więc zapytam konkretnie:
- jak oceniacie sposób wykreowania postaci?
- jak został opisany świat Planescape; czy autor szczegółowo przedstawia zasady nim rządzące, czy tylko sporadycznie wspomina o nich przy okazji przygód bohaterów?
- czym wyróżnia się styl pisania Denninga?
- czy książka jest raczej rozrywkowa (tytuł na to nie wskazuje, ale różnie bywa ;)), czy porusza problematykę zmuszającą do myślenia?

Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
There cannot be two skies.
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

Cóż, samą książkę czytałem dawno i powiem szczerze, iż nawet nie pamiętam jak się skończyła, ale i tak postaram się odpowiedzieć.
jak oceniacie sposób wykreowania postaci?
Szczerze mówiąc marnie; główny bohater był przerysowanym schematem bohatera (wielki wojownik z bodajże Arborei, który w każdym swym zdaniu podkreśla kogo to on nie zarżnął w swoim życiu i jakim to posłańcem Posejdona nie jest), a z towarzyszami nie lepiej. O ile pamiętam była ich dwójka, kobieta kaduk (swoją drogą ciągle przywodziła na myśl Annę), a drugą postacią był bodajże jakiś nie do końca kumaty bariaur. Spojlerować nie będę, ale powiem, iż wykreowanie postaci w Stronach Bólu jest mimo wszystko... Trochę tępe.
jak został opisany świat Planescape; czy autor szczegółowo przedstawia zasady nim rządzące, czy tylko sporadycznie wspomina o nich przy okazji przygód bohaterów?
Jeśli zamierzasz poczytać cokolwiek o sferach bądź Sigil to muszę cię zniechęcić, ponieważ autor zbyt dużo tego świata Planescape'a w książkę nie wkłada - ot, gdzieś tam przewija się na początku Harmonium i Grabarze, chyba nawet Chaosyci bądź też Anarchiści, coś tam jest wspomniane o jednej czy dwóch strukturach w Sigil (książka zaczynała się od wejścia głównego bohatera do, bodajże, Hali Zapisów), ale od połowy książki (czy może nawet wcześniej) wszystko dzieje się już tylko w labiryncie i robi się... No cóż, trochę nużąco.
czym wyróżnia się styl pisania Denninga?
Sam czytałem książkę po polsku, więc moje zdanie jest przetrawione zaufaniem jakim obdarzyłem tłumacza, niemniej... Opisy są chyba przyzwoite, jestem fanem kilometrowych tekstów opisujących krople spadające na ścianie, więc może moje zdanie jest poniekąd spaczone, niemniej jednak w książce, z tego co pamiętam, było kilka ciekawych komentarzy bohaterów, godnych zapamiętania (ale, jak widać, niezbyt godnych mojej pamięci). Tak czy inaczej styl nie wyróżnia się raczej spośród tłumu, ale chcę nadmienić, iż nie przeczytałem w swoim życiu wcale wiele książek, nigdy nie należałem do fanów literatury, więc być może nie należy się kierować moim zdaniem.
czy książka jest raczej rozrywkowa (tytuł na to nie wskazuje, ale różnie bywa ;)), czy porusza problematykę zmuszającą do myślenia?
Hmm... Nie powiedziałbym, by książka była jakoś szczególnie filozoficzna, ot, przygoda wielkiego wojownika niosącego dzban Pani Bólu. Książka jest raczej dobrym rzemieślniczym kawałkiem na jakiś czas, mnie przynajmniej nie skłoniła do żadnych większych refleksji, była po prostu jak większość opowieści z serii Forgotten Realms.

Niemniej jeśli zastanawiasz się nad kupnem to śmiało radzę: kupuj. Minie dekada zanim trafisz na jakąś inną książkę w świecie Planescape'a, a ta nie jest taka niebywale zła.
Obrazek
Awatar użytkownika
Corpselight
Rozdwojony Język
Rozdwojony Język
Posty: 132
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:18 pm
Lokalizacja: Sigil

O, a ja akurat mam na świeżo. Dałam ostatnio książce drugą szansę i skończyłam czytać bodajże przedwczoraj. Pierwsze podejście (do polskiej wersji) robiłam kilka lat temu i niestety odpadłam w przedbiegach, tym razem wzięłam się za oryginał i jakoś poszło.

Jeśli miałabym zawrzeć swoje wrażenia w jednym zdaniu, ujęłabym to tak: zamiast filozoficznej podróży i rozrywkowej przygody przeżyłam jedną długą psychodeliczną wizję – ale i tak było warto ;)

Wszystkie moje przemyślenia dotyczyć będą tylko wersji oryginalnej. Jeśli masz ochotę się z nią zmierzyć, mogę Ci podesłać w formacie epub. Wersję polską raczej odradzam – po lekturze oryginału "coś siakoś mi nie pasowało" do wspomnień z pierwszego podejścia i kilka fragmentów przestudiowałam porównując oba wydania. Niestety tłumacz nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić w słowniku pojęcia, których najwyraźniej nie rozumiał. Sporo słów przetłumaczył ewidentnie na czuja, przez co niejednokrotnie zmieniony zostawał sens wypowiedzi. Stylistycznie tłumaczenie jest całkiem w porządku – miejscami wręcz cieszy pomysłowością rozwiązań – ale przy rażących błędach merytorycznych nie mogę go z czystym sumieniem polecić.

Jeśli chodzi o kreację postaci: główny bohater jest dokładnie taki, jakim go zapamiętał Ghoster. Strasznie męczący typ. Na szczęście nie cała narracja przebiega z jego perspektywy ;) Kaduczek faktycznie trochę przypomina Annę, ale pamiętajmy, że to książka z 1996 roku – mamy tu więc nie tyle kopię Anny, co po prostu do bólu stereotypowe diabelstwo. Oprócz bariaura, który jakoś mało wyraziście wypada na tle pozostałych, jest jeszcze czwarty członek drużyny – uroczy podstarzały Ponurak :) Godnie reprezentował moją ulubioną frakcję i strasznie się do niego przywiązałam. Najciekawszy jest moim zdaniem piąty bohater, ale dość późno dołącza do ekipy.

Skoro już jednak poruszyłam kwestię frakcji: w moim odczuciu to jeden z najbardziej kulejących elementów kreacji bohaterów w Stronach. Przynależność frakcyjna dyktuje każdy ruch i każde słowo padające z ust "zrzeszonych" bohaterów, przez co postacie te wypadają dość jednowymiarowo. Oczywiście – powieść miała wprowadzić czytelnika w dość pogmatwaną kwestię filozofii Klatkowiczów, i autor wyraźnie temu celowi poświęcił ogół dialogów, niemniej jednak mógł przynajmniej postarać się nadać rozmowom jakieś pozory naturalności. Chyba, że widział w mieszkańcach swojego Sigil totalnych fanatyków, nie posiadających żadnego życia poza Frakcją :>

Co do przedstawienia świata: zgadzam się z Ghosterem. Książkę otwiera dosyć barwny opis miasta, czytelnik aż nabiera rumieńców… I wtedy bohater wpada do labiryntu. Mijają kolejne strony (Bólu^^), spędzone owszem, przyjemnie, ale jednak głównie w oczekiwaniu na moment, kiedy gość z owego labiryntu wypadnie z powrotem do Sigil. Po jakimś czasie w głowie pojawia się nieśmiałe przypuszczenie, że może to w ogóle nie nastąpić… Powiem tyle: zamiast pośpiesznie wertować kartki w poszukiwaniu "dalszego ciągu" "zawieszonej" akcji, lepiej po prostu cieszyć się każdą stroną tego nieszczęsnego zawieszenia ;)

Plusem jest jednak dla mnie sama możliwość odwiedzenia Sigil bardziej podręcznikowego, "nieskażonego" wizualiami narzuconymi przez Udrękę (które gdzieś tam każdemu z nas siedzą w głowie). Opisów architektury itp. dostajemy stosunkowo niewiele, ale przebłyskuje z nich dość ciekawa wizja autora. Zasady rządzące wieloświatem przewijają się gdzieniegdzie, ale raczej w formie wyżej wspomnianego frakcyjnego bełkotu niż jakichkolwiek solidnych objaśnień. Brakuje po prostu bohatera, któremu trzeba by cokolwiek w tej kwestii tłumaczyć (przy okazji książka traci oczywiście trochę edukacyjnej wartości - zakłada, że czytelnik wie wszystko o Sferach, ale niewiele o frakcjach). Bardzo subiektywne i przez to interesujące spojrzenie na sprawy wieloświata objawia natomiast miejscami drugi narrator.

Jeśli chodzi o styl Denninga: największy jak dla mnie atut książki, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona (oryginałem, przypominam). Facet pisze lekko poetyzującym językiem – czyli tak, jak lubię najbardziej. Powieści zamawiane na potrzeby D&D przyzwyczaiły mnie do totalnego przerostu treści nad formą, akcji nad przemyśleniami, itd. U Denninga jest dziwnie – nierówno, poszarpanie, ale na swój sposób pięknie. Mamy np. scenę walki – ręka noga mózg na ścianie, i nagle wszystko staje, bo autor zapragnął właśnie przywalić solidną refleksją. Nie ma co liczyć na jakieś naprawdę "otwierające oczy" momenty, ale zdarzało mi się z uśmiechem na twarzy czytać dany fragment kilka razy pod rząd tylko dlatego, że zrobił na mnie wrażenie. Gdyby nie te płaskawe dialogi – nie miałabym zastrzeżeń.

Co do ostatniego pytania: jak już napisałam na wstępie, nie nazwałabym książki ani filozoficzną ani rozrywkową. Nie zmusza do przewartościowania systemu myślenia, ale i nie usypia mózgu. To taka dziwna hybryda, trochę jak majak w półśnie czy halucynacja. Coś, w czym z definicji nie powinniśmy się doszukiwać specjalnego sensu, głębi ani wartkiej akcji, tylko po prostu "enjoy the ride"... Przy takim podejściu chyba najwięcej można na lekturze skorzystać ;)

A, i jeszcze jedno. Niektóre fragmenty są OBRZYDLIWE. Piszę to jako fanka wszelkiej maści horrorów, ze zwykle wysokim poziomem znieczulicy na gore. Te wszystkie …rzeczy… wyrastające bohaterom z ciał – od połowy książki radzę odłożyć na bok wszelkie przekąski ;D
Awatar użytkownika
black_cape
Redakcja
Posty: 146
Rejestracja: czw paź 25, 2012 9:53 pm
Lokalizacja: Shra'kt'lor

Bardzo dziękuję Wam za wyczerpujące odpowiedzi - teraz już *wiem*, czego się spodziewać. Sądząc po Twoim opisie, Corpselight, styl Denninga powinien mi przypaść do gustu... ;) Pozostaje jeszcze tylko jeden problem. Jak się okazuje, książka nie jest raczej dostępna w Polsce. Mimo to będę wciąż szukać, w razie czego zgłoszę się do Ciebie.

[quote=""Corpselight""]A, i jeszcze jedno. Niektóre fragmenty są OBRZYDLIWE. Piszę to jako fanka wszelkiej maści horrorów, ze zwykle wysokim poziomem znieczulicy na gore. Te wszystkie …rzeczy… wyrastające bohaterom z ciał – od połowy książki radzę odłożyć na bok wszelkie przekąski ;D[/quote]
Ha, ciekawe w takim razie, jak ja przetrwam konfrontację z nimi, biorąc pod uwagę fakt, że za horrorami nie przepadam... Gonna be fun. Chociaż z drugiej strony, chyba nic mnie już nie zdziwi. ;)

[quote=""Ghoster""]Minie dekada zanim trafisz na jakąś inną książkę w świecie Planescape'a[/quote]
Może Corpselight coś opublikuje... <wink wink nudge nudge>
There cannot be two skies.
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

Oj tam; ja tam nie wspominam Stron Bólu obrzydliwie (może dlatego, iż w ogóle ich nie wspominam). A czy Corpselight wyda książkę w świecie Planescape'a... Cóż, mimo wszystko by to zrobić trzeba się poużerać odnośnie praw autorskich do świata, chyba więcej z tym byłoby zachodu niż by się chciało przeciętnemu człowiekowi. Nie żebym kogoś zniechęcał: Corpselight - wydajże no to olbrzymie coś z czym męczę się i męczę nie mając w sumie czasu na przeczytanie tego nawet.
Obrazek
Awatar użytkownika
maeliev
Global Moderator
Posty: 96
Rejestracja: pn paź 15, 2012 12:44 am

Minie dekada zanim trafisz na jakąś inną książkę w świecie Planescape'a
- albo i lepiej, wydano tylko 3 książki w świecie Planescape, i wszystkie wydano w naszym kraju (w zasadzie pięć, ale trzy z nich tworzą trylogię)- Udręka (Ray and Valerie Vallese), Strony Bólu (Troy Denning) i trylogia Wojen Krwi (J Robert King). Jest jeszcze jedna książka, którą TSR kopnęło w rzyć i wydało Blood Wars Trilogy zamiast niej, co było potwornym błędem, bo jest najlepsza ze wszystkich (Stron Bólu nie czytałem do końca, ale to co przeczytałem nie było najwyższych lotów). Książka o której mówię to Fire and Dust autorstwa Jamesa Alana Gardnera, pierwsza książka w świecie Planescape, niestety do przeczytania tylko w formie elektronicznej, np. tutaj
trzeba się poużerać odnośnie praw autorskich do świata
- za kilka lat, i to jakoś niedługo, kiedyś to sprawdzałem, miną prawa TSR do Planescape (zarzucili projekt już dawno temu i nigdy tych praw nie przedłużają), więc będzie można zeń korzystać- oczywiście wciąż pozostanie kwestia praw do nazw zarezerwowanych i wciąż używanych przez TSR, np. drow (co za k*rwa absurd, to tak jakby nam amerykanie zarezerwowali prawa do 'Smoka Wawelskiego'), Faerun, gnom druciarz etc., jak również do samej mechaniki systemu. Na szczęście większość stricte Planescapeowego stuffu będzie dla ludzi (choć na miejscu takiego Avellone od razu bym to wykupił dla siebie).
We can excuse the fact that you slaughtered two yugoloths before you realized where you were, outsider, but you pronounced the name of our fair city \'Sijil\' not \'Sigil\', and there can be no excuse for that!
- her honor Rastina Tollin of the Guvners
Awatar użytkownika
Corpselight
Rozdwojony Język
Rozdwojony Język
Posty: 132
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:18 pm
Lokalizacja: Sigil

[quote=""maeliev""]Jest jeszcze jedna książka, którą TSR kopnęło w rzyć i wydało Blood Wars Trilogy zamiast niej, co było potwornym błędem, bo jest najlepsza ze wszystkich (Stron Bólu nie czytałem do końca, ale to co przeczytałem nie było najwyższych lotów). Książka o której mówię to Fire and Dust autorstwa Jamesa Alana Gardnera[/quote] O takhh - ktokolwiek nie czytał "Fire and Dust," powinien natychmiast naprawić ten błąd! Mi "Strony" się podobały, ale muszę przyznać, że ta niedoceniona perełka bije je na głowę. Przed lekturą warto rzucić okiem na wyjaśnienia autora. A, i lepiej nie otwierać książki wieczorem – gwarantuję, że wygra z potrzebą snu ;)

A co do mojego "publikowania": jeśli kiedyś zdobędę się na umieszczenie swoich wypocin do publicznego wglądu w internecie, to i tak już będzie wielki sukces (mój prywatny ;)).
Awatar użytkownika
Wrathu
Gorejący Dyskutant
Gorejący Dyskutant
Posty: 52
Rejestracja: pn mar 16, 2015 11:45 am
Kontakt:

Mam nadzieję, że nikt nie ma tu nic przeciwko ożywianiu starych, nieruszanych od lat tematów.

Podobnie jak 2/3 Trylogii Wojen Krwi, "Strony Bólu" wypożyczyłem w bibliotece. Tak po prostu. Najpewniej jedyne egzemplarze w mieście, ale były. Przeczytałem na początku 2013 roku. Nie pamiętam może już zbyt wielu szczegółów, ale podobało mi się. Na pewno było lepsze od innych wydanych książek z uniwersum.

Zapadł mi w pamięć jeden cytat:
"Tylko przez ciężkie doświadczenia uczymy się zdecydowania,
dzięki próbom stajemy się silniejsi, dzięki kłopotom przybywa nam odwagi, a przez rozterki otrzymujemy mądrość."
Niby rzecz prosta i wiadoma, ale spodobała mi się. Jak i całą książka, zresztą już było powiedziane - nie jest szczególnie rozrywkowa, ani też nadmiernie filozoficzna. Bohaterowie nie są może zbyt głębocy, ale ciekawe są ich losy i poczynania. Poruszająca zmysły, nieźle napisana, dobra książka, którą warto przeczytać, ale do panteonu najwybitniejszych raczej nie trafi. Dla fanów Planescape: pozycja obowiązkowa.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości