Strona 6 z 6

Re: Szkoda Śmiertelności - Sesja Archiwalna

: czw lis 08, 2012 12:14 am
autor: Ghoster
- Darnath -

Nie przerywając szarży łysy oprych ze ślepą furią i emanująca agresją zdołał sięgnąć githzerai. Dwuręczny potężny topór ciął w tors wojownika wyciskając z niego smugę czerwieni. Bezbronny gith przetoczył się po gospodzie zostawiając za sobą soczyste plamy krwi.

Kiedy łysy morderca zorientował się, że szarżują na niego bywalcy gospody szybko skoncentrował się na pozostałych przeciwnikach. Zdołał jeszcze przewrócić pobliskie stoły, by chociaż częściowo zabezpieczyć się przed nadchodzącymi atakami. Jednak wycieńczenie po magicznym ataku githzerai i szarża osłabiło jego zmysły. Swój wzrok i oręż skierował ku nadbiegającemu sześcianowi. Wybity z rytmu wydarzeń i skupiony na modronie pozostawił obronę swoich pleców szczęściu. Skutecznie skradający się Trevano miał więc przed sobą pełne pole do popisu.

Baatezu, niewzruszony po ataku, w pełni koncentracji nie dał się ponieść złości. Dokładnie obserwował otoczenie, koncentrując swoje magiczne zdolności na nadchodzącym zagrożeniu. Widząc atakującego Tuia, bies wymamrotał krótkie zaklęcie. W efekcie z podłoża buchnęła smuga ognia, która skutecznie obroniła go przed śmiercią. Zraniony i oparzony Tui musiał powstrzymać atak. Ta inicjatywa pozwoliła jednak Naamie na wyprowadzenie skutecznego magicznego ataku. Z jej dłoni wystrzelił lodowy sztylet, który z ogromną prędkością przedarł się przez mistyczne płomienie baatezu trafiając w cel. Bies otrzymał silne uderzenie w ramię, co jednak nie wybiło go z rytmu walki. Chociaż jedna z jego rąk była zraniona i sparaliżowana wygłosił jeszcze jedno zaklęcie, które kumulując się na sprawnej dłoni zostało wycelowane w tanar’ri. W stronę Naamy zbliżała się właśnie wiązka ognia.

Równolegle w czasie Lentor czujnie stojąc u straży gospody dostrzegł zbliżającą się właśnie dwójkę ludzi. Parszywie odziani, z sztyletami przy pasach zmierzali w jego kierunku. Zanim jednak uzyskaliście kontakt wzrokowy udało się usłyszeć krótki dialog między trepami.
- Czego znowu chciał ten łysy skurl?
- Polecenie z góry, znaleźć i przesłuchać kurtyzanę. Słuchasz czasami co do Ciebie mówią?
- Tia, tia…
Po czym zmieniając temat jeden ze śmiałków zwracając uwagę na Lentorze rzekł. - Zerknij tam, to już chyba czwarty strażnik w tym tygodniu. Lejemy hultaja?
Obaj porozumiewawczo przytaknęli, chwycili za broń i ruszyli w stronę diabelstwa.

Re: Szkoda Śmiertelności - Sesja Archiwalna

: czw lis 08, 2012 12:15 am
autor: Ghoster
- Bartold -

Trevano wychodzi łysemu za plecy - cel zrealizowany. Gith pada rozbebeszony - cel spieprzony. Trzęsąc się ze złości chwyta rapier w dwie ręce, postawa w ojczyźnie zwana dachem - broń wzniesiona nad głową - i zadaje potężne, skośne cięcie na głowę łysego. W myślach, nim miecz opadnie, już chce wyprowadzać kolejne uderzenie, mające zmasakrować łydki - kątem oka dostrzega magiczny pojedynek Naamy z Baatezu. (Skurlu! Jesteś następny!)

Re: Szkoda Śmiertelności - Sesja Archiwalna

: czw lis 08, 2012 12:16 am
autor: Ghoster
- Lewy -

Słysząc dwóch zbliżających się oprychów szepce:
-cholera musieli akurat w tym momencie...
Po czym wyprostowuje się i odwraca w ich stronę a następnie spogląda jednemu głęboko w oczy swoimi czarnymi jak smoła ślipiami. Następnie trzymając w jednej dłoni sztylet drugą nakreśla w powietrzu dziwne symbole i szepce coś do siebie. Jest to zwykła plątanina najróżniejszych słów jednak ma na celu uświadomić przeciwników że potrafi władać magią a to co właśnie robi ma przypominać inkantację zaklęcia.

Nie patrząc na reakcją oprychów opuszcza głowę po czym odwraca się na pięcie i niemal sunąc przechodzi dwa kroki aby stanąć w karczmie. Nie zamyka sobą drzwi. Opiera się plecami o ścianę zaraz po lewej stronie drzwi. Dokleja się całym ciałem do ściany po czym prawą rękę dzierżącą sztylet zgina w łokciu a dłoń przykłada do serca ostrze cały czas trzymając "od siebie". Gdy pierwszy z oprychów przejdzie przez próg drzwi prostując rękę powinien sięgnąć go ostrzem sztyletu. Jeśli dobrze zapamiętał unosząc lekko rękę powinien dźgnąć go w czoło.

Następnie rzuca szybko okiem czy karczma jest jeszcze cała. Na razie tylko magiczny ogień...nie jest źle...po czym szybko całą uwagę skupia na progu drzwi i na oprychów którzy będą próbowali wejść przez drzwi...jeśli będą próbowali.

Nad dalszym planem się nie zastanawia. Jest ich dwóch. Jeśli jeden padnie, drugi powinien się dostatecznie przestraszyć, aby nie próbować wejść samemu. Jeśli będzie chciał pomścić kolegę to najpierw zawoła innych do pomocy. A to da nam trochę czasu.

Jeszcze szybki rzut oka czy walka ze zgraja trepów cały czas trwa czy może już okradają ciała i znowu cała uwaga skupiona na drzwi.

Teraz to jedyny cel.