Szkoda Śmiertelności - Sesja Archiwalna

Podręcznikowo - literacki świat Planescape: książki, akcesoria, świat zewnętrzny, konstrukcja sfer.

Moderatorzy: Moderator, Global Moderator

Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

Wprowadzenie:

Wszędzie te cholerna wiara, wszędzie głoszą te swoje cholerne prawdy. Cholerne frakcje w cholernym świecie cholernej filozofii. Niechże w końcu ktoś zniszczy je wszystkie i doprowadzi do harmonii w chaosie, porządku w nieładzie.
– Okoliczny trep nieskutecznie próbujący stworzyć własny nurt filozofii.

Miasto Drzwi nie ma granic. I wcale nie mówię tutaj o portalach, które prowadzą do każdego zakątka Wieloświata. Nie, absolutnie nie. To centrum… i wcale nie boje się użyć tego słowa… CENTRUM Wieloświata posiada nieograniczoną przestrzeń, która jest w stanie zaspokoić oczekiwania każdego śmiałka. Nieważne czy szukasz prawdy, mentora, akceptacji? Te rzeczy znajdą Cię same. Weźmy na przykład Ciebie, śmiałku. Szukasz przygody? Ot i Twoja przygoda…

* * * * *


Ogłoszenie
Paskudne trepy, ofermy, okoliczni bandyci i hultaje. Zbieracza żerujący na zwłokach umarłych jak sępy na pustyni. Śmiałkowie, pierwszaki, sferowcy, frakcjoniści, szurnięci, upadli, grabarze, anarchiści, ladacznice… i tak dalej, i tak dalej…

Jeżeli potraficie utrzymać broń i macie chociaż niewielkie pokłady rozumu, to cóż. Nadacie się. Płacimy każdemu, kto przejdzie nasze wyzwanie. Czym płacimy, zapytacie? Czym tylko chcecie. Chcesz złota? Jest Twoje. Pragniesz pięknych diablic? Będą Twoje. Marzysz o pałacu w Dzielnicy Pani? Da się załatwić! Brzmi jak bzdura? Brzmi. Nie mamy jednak zamiaru niczego udowadniać. Albo przyjmiecie nasze warunki, albo do końca życia będziecie zlizywać smrodliwe odpady zwłok z ulic Sigil, czy cokolwiek tam parszywego robicie.

Ale do rzeczy, do rzeczy. Jakimkolwiek ścierwem byście nie byli, macie jakieś pragnienia.
A skoro to czytacie to żywicie również nadzieje, biedacy. Cóż, macie tu swoją nadzieję! Wypełnicie nieskomplikowane zadanie, a zrealizujemy Wasze pragnienia. Brzmi uczciwie, prawda?
Mój wysłannik widzi Wasze tępe mordy w gospodzie „Nóż na gardle”, tej północy.

podpisano
nie twój zakichany interes.

* * * * *


Dzielnica Ulu była tego dnia wyjątkowo pusta. Paskudne okoliczne uliczki opustoszały i wydawało się, że ludność Miasta Drzwi gdzieś wyparowała. Początkowo budziło to Twój niepokój. Czyżby zbieracze sprzątnęli wszystkie zwłoki? Czy wszystkie ladacznice mają już swoich klientów? A może Pani miała zły dzień? Ale do diaska, żeby tak po prostu nikogo, nikogo, nikogo tu nie było?

Twoje rozmyślania co chwile przerywały rozmaite szmery. Mając nadzieję na ujrzenie jakiegokolwiek trepa, ba! nawet jakiegoś byle obleśnego biesa rozglądałeś/aś się pośród ulic. Niestety prócz szeptu wiatru, hasających szczurów i naturalnych odgłosów Sigil nie spotkałeś/aś nikogo.

Było to już jednak nieistotne. Zblizałeś/aś się właśnie do Gospody „Nóż na gardle”. Tam, właśnie tam spotkasz tych, którzy obiecali zrealizować Twoje pragnienia, którzy obiecali dostarczyć Ci rozrywki. Ale przecie to Sigil. Tutaj nikt nie nagradza za wykonane zlecenia. Prawdopodobnie największą nagrodą jaka Cię czeka będzie powolna zdradziecka śmierć z rąk zleceniodawców. To w końcu Miasto trepów, idiotów i popaprańców. No, ale cóż, bez ryzyka i tak zginiemy z nudów.

* * * * *


Przechadzkę po Ulu przerwał Ci odgłos skrzypiących drzwi, które właśnie otworzył przed Tobą cholernie wysoki bariaur. Zanim jednak zdołał wypowiedzieć pierwsze słowa, szybko zerknąłeś/aś na otoczenie. Stałeś/aś właśnie przed średniej wielkości budynkiem, na oko jakieś dziewięć lemurów szerokości i parędziesiąt stóp wysokości. Bez okien, z jedną parą starych, acz mocarnych drewnianych drzwi i zardzewiałym szyldem „Nóż na gardle - idealne miejsce na…”

- Wejdź. Ciężki głos bariaura przerwał Twoją obserwację.

Nim się zorientowałeś/aś, byłeś/aś już na miejscu. Co się stało? Jak się tu dostałeś/aś? Kim są Ci ludzie, skąd się wzięli? To pewno myśli wszystkich zebranych w Gospodzie. Chociaż z zewnątrz wyglądała na przeciętną spelunę, to wewnątrz dopiero była to miniaturowa wersja Otchłani. Bród, smród, dym i populacja dziwadeł z całego Wieloświata. To właśnie miałeś/aś przed sobą. Oczywiście całość wzbogacała dekoracja typowa dla tego typu miejsc. Lada z rozbitymi kielichami, wywrócone stoły, podłoga na którą wyraźnie zwrócił ktoś obiad, porozbijane ściany umalowane krwią i o dziwo, zasmarkany sufit. Miejsce na wskroś romantyczne.

Kiedy ochłonąłeś/aś w końcu po pierwszym wrażeniu dostrzegłeś/aś, że wszyscy zebrani w Gospodzie zaczęli schodzić się do centrum. Rzuciłeś/aś okiem na otaczających Cię trepów. „Czyżby cały Ul zebrał się w tym niewielkim pomieszczeniu?”. Tak to właśnie wyglądało. Największe trepy, bandyci i hultaje. Odziani w czarne tuniki pseudonekromanci, śmierdzące biesy, ladacznice w postrzępionych sukniach, zakurzeni grabarze i zbieracze. Cała siła życiowa Ulu w jednej parszywej karczmie! Nic tylko podpalić, zburzyć, rozpieprzyć ten cały budynek, a Wieloświat stanie się lepszy.

Z rytmu przemyśleń wybiła Cię nagła cisza, która zapanowała w pomieszczeniu. Przez budynek przedarł się piękny i ostry jak brzytwa kobiecy głos.
- Witam Was wszystkich. Skąd dochodził? Sądząc po zdezorientowanych trepach, było to coś w rodzaju echa, jakiejś odgórnej siły. Pewne było, że głos ten nie ma ciała, no chyba, że ktoś tu jest brzuchomówcą…
- Na próżno szukacie formy cielesnej, bo na nic Wam się zda. Przekaże Wam wytyczne, a reszta należy do Was. Zebraliście się tutaj bo każdy z Was czegoś żąda.
- Pokaż buźkę mała! – przekrzyczał z tłumu jakiś trep po czym szybko jego głos ucięło coś w rodzaju „zakrztuszenia”. Dusił się czy co? Myślałeś/aś.
- Wszelkie próby zakłócenia porządku zostaną natychmiastowo stłumione. Słuchajcie uważnie, bo nie chcę tracić czasu na Wasze nędzne mordy. Z tłumu wyłoniły się parsknięcia i odgłosy oburzenia, ale kobiecy głos nadal kontynuował.
- Sigil jest ośrodkiem wielu frakcji Wieloświata. Wielu myśli, założeń, twierdzeń, teorii, prawd. Głos na chwilę zamilkł i pozwolił poukładać myśli wszystkich zebranych. Nie sądzę, aby którykolwiek z Was to zrozumiał, dlatego przejdę do sedna. Frakcje i faktole walczą ze sobą o wpływy w Sigil. Każdy wyznawca to brzdęk, każdy brzdęk to luksus. Prawda, wiara, filozofia nie mają znaczenia. W pomieszczeniu znów było słychać głosy oburzenia, po czym kilkudziesięciu trepów wyszło z Gospody. Po chwili głos zaczął znów kontynuować.
- Miasto Drzwi nie może pozwolić sobie na kolejnych pseudobogów. Sztuczne sferopoglądy i bzdury. Dotąd ignorowaliśmy powstawanie zrzeszeń, wiedząc że i tak upadną. Niestety w Sigil pojawił się nurt, który skutkować może powstaniem nowej frakcji. My, nie możemy na to pozwolić. To jest Waszym zadaniem. Nie pytajcie kim jestem, nie pytajcie jak, co i dlaczego. Po prostu dokonajcie eksterminacji. Wszystkie informacje dotyczące miejsca pobytu Waszych zleceń otrzymacie od moich podwładnych. Nagrodę otrzymacie jeżeli przyniesiecie do progów tej gospody głowę przywódcy trepów nazywających się „Rzeczywistymi”. Głos się uciął. Początkowo wydawało się, że zaraz wznowi przemówienie, ale po pewnym czasie pojawiła się gromada diabelstw, zapewne wspomnianych podwładnych.

Na oko tuzin diabelstw rozproszył się po budynku, rozdając dziwaczne księgi. Do Ciebie i grupy podobnych Tobie dziwadeł przyczłapał bardzo wysoki, zadbany i na swój sposób elegancki półczłowiek, półbies. Po czym otworzył księgę i zaczął czytać:

- Przybywając tutaj zaakceptowaliście moje zlecenie. Niech będzie to jasne i oczywiste. Dziennik ten zawiera spis miejsc, w których widziano przedstawicieli fałszywej wiary. Waszym zadaniem jest odnalezienie ich przywódcy i dostarczenie w progi Gospody „Nóż na gardle” głowy drania. Nagrodę otrzyma drużyna, która zrobi to jako pierwsza. Pamiętajcie, że nie interesuje mnie kto zabije tego hultaja, ale kto dostarczy jego czerep. Diabelstwo na chwilę przestało czytać i spojrzało na grupę. Mężczyzna widział przed sobą piątkę popaprańców, jakieś zgarbione dziwadło, imitację devy, zdziwaczałe diabelstwo, jedną z tanar’ri i jakiegoś człekokształtnego trepa. Domyśliłeś/aś się, że spogląda na Ciebie. Chwilę później opuścił ponownie wzrok na dziennik i zaczął kontynuować czytanie.
- Każda z drużyn w tej Gospodzie pragnie zwyciężyć. Rozejrzyjcie się, od dziś cały Ul jest Waszym wrogiem. Od dziś cały Ul walczy o to samo. I rzeczywiście, spoglądając na prawo i lewo dostrzegałeś/aś na sobie wzrok licznych oprychów poskładanych w niewielkie grupki jakby to by jakiś turniej. No, ale cóż.

Diabelstwo zaprowadziło Ciebie i Twoich towarzyszy podróży do jednego z okrągłych stolików po czym rozkazało byś usiadł/a. Położył na stole dziennik i pozostawił Was samych sobie. Na koniec znikając w cieniu Gospody rzekł jeszcze:
- Naama, Tui, Lentor, Mojo, Trevano. To Wasza pierwsza i ostatnia okazja by się zapoznać. Gdy to uczynicie, otwórzcie dziennik. Powodzenia…
Ostatnio zmieniony pt lis 29, 2013 12:54 am przez Ghoster, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Bartold -

Trevano rozgląda się badawczo po swej "drużynie", na ułamek sekundy zatrzymując się wzrokiem na kobiecie. Czeka jeszcze chwilę, po czym mówi, kłaniając się lekko ze skrzydłami złożonymi wzdłuż pleców:
- Zatem, witam. Jestem Trevano II, z zawodu mediator.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Niby -

Mojo zasłania usta dłonią, obgryza paznokcie. Przeskakuje wzrokiem z jednej twarzy na drugą, szponiastym palcem drapie się w uchu, wygrzebuje ze środka coś obrzydliwego. W gruncie rzeczy ma ich wszystkich w miejscu czarnym jak kieszeń Murzyna. Wszystkich, oprócz tej tanar'ri... która na niego nawet nie patrzy.
Mojo głupi! Mojo nigdy nie miał powodzenia u kobiet!
Mojo jest "skończony kretyn", "nieudacznik", "potwór"! Mateczka miała rację!
Niech ją zżera gniew Pani!
Nie zwracając uwagi na małomówne towarzystwo, Mojo sięga do pasa. Po chwili kładzie na stole drewnianą klatkę z cienkich patyczków. Czarne, włochate "coś" w środku porusza narkotycznie odnóżami.
- Ssss... Po co my tu właściwie przyszliśmy, pajączku - mówi Mojo, schylając głowę. Wsuwa palec między kratki i dotyka główkę Teodora. - Ssss...
I milknie, szczerząc żółte zęby do swojego jedynego przyjaciela.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Tauri -

Tui przypatruje się chwile stworzeniu w klatce, po czym mówi -
- nazywam się Tui

Po czym bierze księgę do ręki i ogląda okładkę, nie otwierając jej.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Bartold -

Nie odrywając wzroku od towarzyszy czyni krok w cień, wyciąga z sakwy prostokątny przedmiot... tak, chyba dziennik; zaraz pióro i kałamarz; szybko notuje parę zdań, wciąż patrząc na kompanów. Chowa wszystko do torby, wyjmuje zaś z niej fajkę. Rozpala ją - całkiem sprawnie - zaciąga się lekko i opiera o blat, wciąż obserwując [Mojo ze swoim pająkiem, hm, wydaje się być zagubiony w tym miejscu... i jak pożądliwie spogląda na tą Tanar'ri, gdy myśli że nikt nie patrzy...; Tui - dlaczego jego ręka jest przywiązana do paska? Hm... Ogląda książkę ale jej nie czyta - nie potrafi czy jedynie ją ocenia?; Lentor i Naama - hm...]. Zaciąga się jeszcze raz, przymyka na chwilę oczy, wydmuchuje dym.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Lewy -

Opiera łokcie na stole, następnie rozstawione palce styka opuszkami.

Po chwili z do połowy przymrużonymi oczami spogląda w górę i szepce

Lentor....po prostu Lentor...I niech cisza przemówi...

Po chwili wyciąga notes, węgielek i zaczyna rysować twarze towarzyszy, podpisując je imionami oraz kilkoma dodatkowymi notatkami

"Mojo... szaleniec i ćpun"
"Trevano. Mediator...ze swoją przyzwoitością daleko nie zajdzie"
"Tui. Rzeczowy"


Po czym chowa dziennik do sakwy. Następnie rozgląda się po istotach zgromadzonych w karczmie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Tauri -

Po oglądnięciu książki z obydwu stron i przeczytaniu napisów, znaków jeżeli takie się na okładce znajdują, Tui przekazuje ją Trevano mówiąc :
widziałem jak coś notujesz, więc jesteś piśmienny, sądze że również chciałbyś ją obejrzeć.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Bartold -

Zamyśla się na chwilę, rzuca przelotne spojrzenie na Lentora, mruży oczy [Ach, ta dramaturgia w głosie... wygląda jakby po ciężkim urazie psychicznym był... możliwe też że się jedynie kryje, iż to maska jeno...], po czym odbiera dziennik od Tui'ego. Pierw bada okładki, po czym otwiera go na pierwszej stronie - i zaczyna czytać...
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Niby -

Mojo zabiera klatkę z pająkiem, czując spojrzenie bydlaka z blizną na ryju. Wstaje i przypina pojemnik do pasa. Spogląda po ścianie, bierze krzesło i idzie z nim do kąta. Reszta jest tak zajęta sobą, że nawet nie zwracają na niego uwagi.
Po chwili wraca z czymś w dłoni, wielkości guzika, i wpycha to do swojej drewnianej klatki.
Rośnij, malutki, rośnij!
Siada z powrotem, zgarbiony. Wlepia wzrok w faceta, który mu się przyglądał, białasa o nosie w kształcie litery "S".
Mojo mógłby przysiąc, że facetowi bardzo nie spodobało się jego spojrzenie.
Mojo już za nim nie przepada.
A tanar'ri taka piękna, milcząca...
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Manta -

Kobieta Tanar'ri...
Uważnie obserwując sytuację, spoglądając ukradkiem na swoich potencjalnych towarzyszy zauważa, że facet z pająkiem się jej przygląda. Odrywa wzrok od swojego prawego obcasa, w który wpatrywala się z uporem maniaka.
Wzdycha i leniwym do granic możliwości glosem szepcze w jego stronę ciche:
Szpicuj się...
Przekleństwo brzmi paradoksalnie w ustach kobiety o dość melancholijnym, spokojnym i "uporządkowanym" glosie.
Po chwili jednak z ledwie dostrzegalnym uśmiechem na ustach powraca do skrupulatnego oglądania swoich butów.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Darnath -

Trevano otworzył dziennik na jego pierwszej stronie. Jak na możliwości Ula pismo było zbyt staranne, zadbane, a kartki wyjątkowo schludne. Sama księga była natomiast wykonana z porządnej skóry, zabezpieczona po bokach metalowymi oprawami. Całość natomiast liczyła na oko nie więcej jak sto stronic.

Pierwsza strona zawierała dokładnie te same informacje, które przeczytało dla Was diabelstwo, słowo w słowo. Następne natomiast zawierały spisy dzielnic, imion oraz informacje o zleceniu. Na oko było to kilkanaście stronic księgi. Dalej natomiast dominowały czyste kartki. Wyglądało na to, że zleceniodawcy zostawili Wam przestrzeń na obszerne notatki.

Strona druga rozpoczynała zlecenie. Po dokładnym przyjrzeniu się treść ta brzmiała następująco:

Zlecenie – znajdź i zabij przywódcę „Rzeczywistych”

Nie mamy dokładnych informacji na temat miejsca pobytu wskazanej jednostki, wiemy jednak kto z nim współpracuje. Wydobądźcie informację z jego przyjaciół, partnerów czy bliskich. Miejsca, w których przebywają zanotowaliśmy poniżej.

Ul południowy, pobliże gospody „pod gorejącym człekiem”, Kasmira.
Jedna z ladacznic, która z pewnością utrzymywała kontakt z poszukiwanym. Kręci się przeważnie w gospodzie lub jej okolicy. Poznacie ją po biało-mlecznych włosach.

Uliczka ćpunów i nieudaczników, budynki mieszkalne, Ruu.
Githzerai, z pewnością go rozpoznacie. W tej zakichanej i zapomnianej przez świat uliczce Ulu jest jedynym ze swojego gatunku. Może stawić poważny opór.

Ul północny, okolice kostnicy, kostnica, Zord.
Szaleniec, który za dnia otwarcie wygłasza swoje filozofie, trzymając się blisko dabusów. W ten sposób żaden trep się do niego nie zbliża, jakby ze strachu przed oczami Pani.

Tutaj kończy się druga strona dziennika. Skupienie przerywa szum w gospodzie. Wygląda na to, że trepom zaczęła przeszkadzać bezczynność. Rozglądając się po gospodzie szybko spostrzegacie niezadowolenie na twarzach śmiałków. Biesom i okolicznym opryszkom widocznie nie podoba się, że muszą współpracować. Wygląda na to, że zaraz zrobi się tu bardzo gorąco.

Zaczyna iskrzyć, popaprańcy wdają się w dyskusję, filozoficzne papki i wiązki wulgaryzmów. Trepy przepychają się wzajemnie próbując dostać się do ksiąg. Głos dawno zamilkł, a i diabelstwa, podwładni tajemniczej nieznajomej gdzieś wyparowali. Drzwi do gospody pozostały niezmiennie otwarte.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Bartold -

...Kończy czytać. Zamyka dziennik, odkłada na blat stolika, wskazuje nań ręką patrząc w twarz Naamie. (Hm... Nie tak bezpośrednia jak większość biesów, z pozoru wyzywająca a jednak... nieśmiała? Skryta? Hm.) Następnie rozgląda się po pozostałych oraz po całej gospodzie (Coś tu nie gra... Zbyt nerwowo... Cholera.).
- Proponuję stąd spadać jak najszybciej - mówi, kierując spojrzenie ku drzwiom. - I porozmawiać gdzie indziej.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Tauri -

Patrząc w kierunku, to Trevano to drzwi, kiwa głową potwierdzając swoją aprobatę pomysłu szybkiego wyjścia z karczmy, po czym zabiera dziennik ze stołu i szybkim krokiem kieruje się ku wyjściu z gospody.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Bartold -

Ogląda się raz jeszcze na resztę towarzyszy. Następnie, układając sobie w głowie informacje wyczytane w dzienniku, rusza za Tuim w stronę drzwi. Po drodze uważnie obserwuje podnoszącą się w karczmie wrzawę, nie tracąc jednak pogody ducha. (Kurtyzana, groźny Githzerai i kaznodzieja-cwaniak... No cóż.) Pociąga ciut mocniej fajkę.
Obrazek
Awatar użytkownika
Ghoster
Global Moderator
Posty: 497
Rejestracja: sob paź 13, 2012 8:08 pm

- Niby -

Mojo spogląda w tę i we w tę, drapie się po głowie.
Banda nieudaczników i kretynów - mruczy pod nosem. - Z takim podejściem można przeoczyć wiele rzeczy, sss...
Wstaje i patrzy po twarzach zebranych.
Trepy. Jak w jakimś cyrku, csss - mruczy, ni to do siebie, ni to do towarzyszy. - Mojo nie podoba się ta szopka. I ta łatwowierność. Mojo węszy tu podstęp... Czyj to głos przemawiał... Trzeba zapytać, co ich tu wszystkich sprowadziło, może oni coś nam powiedzą, sss...
Obgryzając środkowy szpon dłoni, Mojo spogląda w kierunku jakiejś brzydkiej kreatury.
Obrazek
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości