Księga Cytatów

Jesteś srebrnym kielichem, który pękł, a jego odłamki zostały rozsypane pośród historii.

Bezimienny

Widziałem, jak wiara przenosiła miasta, jak odpędzała od ludzi śmierć i odwracała najgorsze przekleństwa. Cała ta Forteca została wzniesiona na wierze. Wiara była przekleństwem dla kobiety, której serce czepiało się nadziei, że kocha ją ktoś, kto nie kochał jej wcale. I ta sama wiara sprawiła, że pewien człowiek poszukiwał nieśmiertelności i znalazł ją. I ta sama wiara, sprawiła, że silący się na wymuszone pozy upiór zaczął uważać, że jest czymś więcej, jak tylko częścią mnie.

Jeżeli czegokolwiek nauczyłem się w swoich podróżach pośród Sfer, to na pewno tego, że naturę człowieka może zmienić wiele rzeczy. Może tego dokonać i żal, i miłość, i zemsta, i strach. Naturę człowieka może zmienić to, w co wierzymy, że posiada taką moc.

Łaska jest też potęgą, a są chwile, kiedy nawet sprawiedliwość okazuje się niesprawiedliwa, szczególnie kiedy jest posunięta do ekstremum.

My nie możemy być rozdzieleni. Sfery cierpią na naszym rozdzieleniu.

Żelazny golem, wykuty z oręża, powiedział mi to kiedyś. Jeżeli ktoś zadaje się śmierć z oddali i nie ukazuje swojej osoby, to daje wyraz swojej słabości. Tak walczy tchórz.

Dak’konie, *zerthcie* z Zatopionego Shra’kt’lor, ostatni dzierżycielu ostrza *karach*. *Wiedz*, że przybywam do ciebie ze słowami Zerthimona, wyrytymi nie w chaosie, lecz w kamieniu, wyrytymi przez wolę w Nieprzerwanego Kręgu. Wiedz, że uratowałem ci życie, Dak’konie, *zerthcie* z Shra’kt’lor.

Znam swoje zbrodnie i chciałbym położyć im kres, ale jedna jedyna istota, która byłaby w stanie ukrócić tę niesprawiedliwość, z egoistycznych pobudek odrzuca moje prośby.

A cóż to za dom? Spoiwem tej budowli są moje żale, a jedynymi mieszkańcami tych sal są cienie naszych ofiar, snujące się pośród reliktów przeszłości, przykrytych grubą warstwą kurzu. Jedyne, na czym tu można oprzeć oczy, to wysysające wszelkie życie fantomy Sfery Negatywnej Materii. Mówisz, że to twój dom. Na takie miejsca są inne nazwy, a najbliższą spośród nich jest *więzienie*.

Imiona mają władze nad tożsamością. Mogą posłużyć innym jako broń.

Zatem złączymy razem te wszystkie udręki i złożymy je w jeden byt. I tym sposobem pokonamy je ostatecznie. Wytoczymy bój naszemu własnemu potępieniu, a kiedy je pokonamy, odzyskamy na nowo wolność.

Zbiegłem z tego 'największego więzienia, jakie kiedykolwiek wynaleziono’. Nie możesz mnie uśmiercić, nie możesz mnie uwięzić i nie potrafisz już sprawić, abym znowu zaczął zapominać.

Całe moje ciało cuchnęło płynem balsamującym, ale nawet ten smród nie dorównywał odorowi krwi. Dziesiątki trupów leżało na niezliczonych splamionych krwią płytach, identycznych do tej, z której ja się podniosłem. Szczątki te, z niewiadomych dla mnie przyczyn, padały łupem koszmarnych mechanizmów, które zawzięcie się nad nimi pastwiły, kawałkując i szatkując je na miazgę. Jedynym dźwiękiem jaki dochodził do moich uszu był zgrzyt metalu i odległe odgłosy krzątaniny potwornych robotników, gdy przewozili kamienne płyty po zardzewiałych żelaznych torach.


Wiekuisty

Jestem tym, który towarzyszy każdemu życiu. Mój głos jest rzężeniem śmierci, ostatnim oddechem w słabnących płucach, ostatnim szeptem konającego.

Imię to tylko uszyta ze zgłosek opończa, narzucona na grzbiet człowieka. Jest bez znaczenia. Nie ma nikogo takiego pośród żyjących, kto znałby nasze imię. To nasza tarcza. Imiona niosą w sobie władzę. Gdy ktoś staje się *bezimiennym*, tak jak my, wówczas jego moc rośnie. Wówczas nie sposób kogoś takiego wytropić. Wówczas nie sposób kogoś takiego schwytać. I nie sposób go skrzywdzić.

Nie życzę sobie już nigdy cierpieć za sprawą twojej *obecności*, połamańcze. Twoje istnienie rozdrażnia mnie. Jesteś przypomnieniem tego wszystkiego, co kiedyś było treścią życia, a mnie wstrętne są takie wspomnienia. Chcę spocząć w pokoju we wnętrzu mojej fortecy.

Nie wiesz nic, o tym, co mówisz. Twoje słowa są puste. Tak samo, jak i twoja skorupa.

Nawet, gdyby w twoich słowach mieszkała prawda, nic nie możesz zrobić. Prędzej umrę cielesną śmiercią, tutaj w tej fortecy, niżeli zgodzę się na to, aby dzielić z tobą cierpienia istnienia.


Dak’kon

Nie ma *potrzeby*, byś poznał naszą historię. Ostrze czasu wycisnęłoby z nas ostatnią kroplę krwi, zanim wyrecytowałbym ci choćby cząstkę historii naszego Ludu.

Kształtujemy materię Limbo naszymi umysłami. Wykuwamy miasta za pomocą naszych myśli. Żyjemy pośród jego chaosu, chroni nas jedynie nasze *poznanie*. Jesteśmy githzerai.

*Karach* nie jest kształtowane przez ciepło, ale poprzez *poznawanie* kogoś. Na swej powierzchni i na ostrzu odzwierciedla ono wolę dzierżącej go osoby. Gdy ktoś *zna* siebie, ostrze ma siłę – jest twardsze i bardziej wytrzymałe niż stal. Kiedy ktoś nie *zna* siebie, ostrze jest jak woda – bezkształtne i słabe.

*Znałem* słowa. Naszło mnie jednak, że być może inni nie *znają* tych słów tak, jak *znał* je Zerthimon. Tak uformowało się rozproszenie. Mój umysł stał się niczym dwa, mój umysł uległ podzieleniu. Ci, którzy traktowali mnie jako drogowskaz, również zostali podzieleni. Dziesiątki githzerai, setki githzerai… zwątpiło. Tego dnia umarł Shra’kt’lor.

Ostrze me było mgłą, umysł był rozproszony. Dryfowałem pośród morza Limbo i chciałem utonąć. Konałem przez wiele dni, umysł mój zalewały rozterki – i w końcu nadeszła śmierć. Przywdziewała twoją skórę i mówiła twym głosem.

Drzewa w Ulu? Niczym miasta w Limbo. Są świadectwem woli ludu, który nie ukorzy się przed tym co go otacza i niszczy, lecz raczej naprawia to co zostało zniweczone

Słowa twe niosą w sobie ciężar prawdy. Śmierć, która przyszłaby po mnie w Shra’kt’lor – byłaby ostatnią śmiercią. Każdy przeżyty od tego czasu dzień stanowi nową śmierć.

Nad światem nie może być dwóch niebios.

*Wiedz*, że gdy śmierć się o ciebie upomni… *Wiedz*, że wtedy skrzyżuję jej ostrze z mym własnym. *Wiedz*, że gdy wszyscy wokół ciebie umrą… *Wiedz*, że będę żył dla dobra twojej sprawy.”


Anna Spośród Cieni

Dybać to być śledzonym, ściśniętym, ściągniętym przez Twardogłowych, Ty tępy, pomylony trepie.

Czy wiesz, że mogem ciem *wyczuć* z pienćdziesienciu kroków, ten zapach formaliny, co siem roznosi od ciebie jak od zombich Grabów. Może jeśli byś siem nieco wymył, byłbyś niezłym konskiem. Tak bym ciem uwielbiała, że byś spadł z iglicy. Wienc… podobam ci siem?”

To dlatego, że sondze żeś jest *zgubiony*. Sondze, że chodzisz w kajdanach, ale jeszcze o tym nie wiesz. Wienc… zależy mi na tobie, ale siem o ciem obawiam… i to mnie *zabija*, o tia. Nie chce, abyś doznał krzywdy, ale nie wiem co zrobić, żeby do tego nie dopuścić!


Nie-Sława

Dama musi mieć swoje tajemnice.

Moje 'moce’, jak ty to widzisz, wynikają z mojej wiary, a nie z manipulowania energią, jak w przypadku Sztuki. Sztuka jest *mechanizmem*, dzięki któremu można wykorzystać moc wieloświata, za pomocą gestów, rytuałów i różnych urządzeń. Moje 'moce’ przybywają do mnie z innego powodu. Moja wiara i jej natura pozwalają, by część wieloświata ujawniła się przede mną.

Zazdrość ma podwójne ostrze.

Miłość może nawet poruszyć Sfery, gdy jest silna i prawdziwa. Pośród moich doświadczeń nie ma nic bardziej prawdziwego niż uczucie jakim obdarza się drugą osobę. Zanim zdecydujesz się chronić innych przed swoimi uczuciami, pamiętaj jedno – miłość jest potężna, tak potężna, że odnalazła drogę do czarnego serca Raveli, a jej dotyk kazał cenić jej drugą osobę bardziej niż siebie. Czy wiesz jakiej trzeba było siły, by odmienić serce kogoś takiego jak Ravela? Pomimo całego bólu jakiego mogła być źródłem, wydaje mi się, że trzeba powiedzieć o dobru, które stworzyła.

Czas nie jest twoim wrogiem. Wieczność – tak.

Znowu cię *znajdę*, bez względu na to w którym miejscu Niższych Sfer będziesz – ty też będziesz mógł mnie odnaleźć.Żadna klatka nas nie rozdzieli, żadna Sfera nas nie rozłączy.Myśl o mnie, a wtedy znowu się spotkamy.


Morte

Nordomie. Oblicz najłatwiejszy dla mnie sposób bym mógł 'wtulić się w poduszeczki Anny’.

Gdybym tak raz… choć raz… mógł podróżować z kimś normalnym.

No nie. Jedyny sukkub z jakim mogliśmy mieć szansę podróżować okazuje się być purytanką. To dopiero trzeba mieć pecha.

Anno, jak ci się nie podoba, że się na ciebie patrzę, to po co nosisz tę… wiesz… tę… kamizelkę?

O Moce nad nami. Znów mnie coś swędzi z tyłu głowy. Zaraz zwariuję.

Twoje włosy są niczym słodki, czuły płomień, jednak wewnątrz jesteś gorzka jak ukąszenie insekta.


Deionarra

Najdroższy, dla ciebie mogę doświadczyć *tysięcy* niebezpieczeństw, objąć wieczność. Ja *nie* boję się! Posłuchaj mnie – będę ci towarzyszyć, choćby same Sfery zagrodziły drogę…

Tyś tym, którego i błogosławieństwem, i klątwą obłożono, Najdroższy. Tyś również tym, który nigdy myślom mym i sercu memu nie był zbyt odległy.

Dojdziesz do więzienia z żalu i płaczu powstałego, gdzie nawet cienie odchodzą od zmysłów. Zażądają tam od ciebie potwornej ofiary, Najdroższy. By móc w końcu spocząć, zmuszony będziesz unicestwić to, co utrzymuje cię wśród żywych i utracić nieśmiertelność.

Dotknij mej dłoni, a ściany tej Fortecy przestaną być nimi.


Vhailor

Otom się PRZEBUDZIŁ.

*Litość to puklerz na użytek SŁABYCH. Łaska to SŁABOŚĆ. Litość to ŚMIERĆ. Niewinność NIE ISTNIEJE. Łaskobójcy tropią i niszczą litość i jej przebrzydły POMIOT, gdziekolwiek tylko zaraz ta przyciągnie*. *Kara KSZTAŁTUJE dusze. Czyni je godnymi poświęcenia się SPRAWIEDLIWOŚCI*

Czas nie ma ZNACZENIA. Tylko SPRAWIEDLIWOŚĆ ma znaczenie.*

*PRZYŁĄCZĘ się do ciebie. Twoja WOLA jest NIEWZRUSZONA, ale potrzeba ci WIEDZY o SPRAWIEDLIWOŚCI. NAUCZĘ się o SPRAWIEDLIWOŚCI. Nauczę cię, jak NISZCZYĆ ŁASKĘ.*

*Nic nie powstrzyma ręki sprawiedliwości*.


Ebb Skrzypiący

Kiedy ludzie zobaczą, że ich przywódcy zawiedli, to istnieją spore szanse, że zgniotą struktury władzy, które ich represjonowały i stworzą coś nowego, pięknego. My im pomożemy.

Chodzi o to, że gdy korupcja w tym mieście zostanie wycięta, jak zgnilizna z jabłka, na jego ruinach może wyrosnąć coś nowego. Będzie jak pożoga w miejskiej administracji. Cha, cha.


Trias Zdrajca

Krew rozlaną przez armię nieczystych odkupi szlachetny gniew Niebiańskich Zastępów. Ci, którzy polegną, umrą w imię wyższego dobra. To miasto ginie w imię wyższego dobra; wyplenienia zła. To niewielka ofiara, wziąwszy pod uwagę, kto będzie złożony w ofierze.

Czy szukasz władzy nad umysłami innych śmiertelników? Czy chcesz, aby spełniły się wszystkie twoje zachcianki? Czy potrzebujesz bogactwa? Czy chciałbyś więcej dusz, aby móc je do woli dręczyć?


Ravela Szaradna

Cóż może zmienić naturę człowieka?

Tysiąc razy uległeś śmierci i odrodziłeś się z każdej z nich. Ale inaczej z umysłem rzecz się ma, umysł jest o wiele wątlejszy. Jego blizny są głębokie i nie goją się. Mózg okryty jest twardą skorupą z kości, trudną do złamania, ale bezbronną wobec tego co zżera go od środka.

Nie ma miejsca dla 'dwójek’ w świecie jedynek i zer, nie ma miejsca dla 'być może’ w przybytku prawdy i fałszu i nie ma 'zzielenienia z zazdrości’ w czarno białym świecie.

Skóra tak delikatna, usta tak wydatne, oczy, które mogłyby sprawić, że zapomnisz o samej Raveli… a jednak cierpi więcej niż ktokolwiek inny. Gdy ktoś ucieka od swojej natury, wielkie są męczarnie, które powstają w wyniku takiej zdrady.

Ołów nie tak łatwo w złoto zamienić, choć jest to możliwe. Jeśli od krwi wodę oddzielić można, śmiertelność można oddzielić od śmiertelnika, obrać ją jak brudną skórkę..

Śmiertelnicy są zbyt słabi i wadliwi, aby trwać na wieki. Nie wytrzymują tego! Trzeba ich zaciągnąć wśród szarpaniny i krzyków do nowej, niezdrowej powłoki.


Kandrian

Widziałem odległe krańce Wieloświata i wróciłem do Sigil, by o nich opowiedzieć. Stąpałem po ciałach martwych bogów i nawijałem promienie księżyca w Astralu stojąc naprzeciw tysiąca krzyczących rycerzy githyanki. Przekroczyłem granice egzystencji i patrzyłem, jak moja esencja drży przede mną.


Mebbet

Jednym razem sztuka może rozpalać w Tobie płomień, ale innym może Cię tym płomieniem spalić.

Ludzie powinni tworzyć raczej piosenki niż magię. Piosenki mają w sobie więcej piękna. Magia jest nudna, pospolita, zniszczona przez motłoch, który brnie przez nią.


Sarossa

Nazywam cię pół-człowiekiem, bo nie widzę twojego ducha. Wszyscy inni śmiertelnicy, którzy przewinęli się przez moje życie, pokazywali mi swoje duchy. Jedne były błyszczącymi iskierkami, a inne gorejącymi węglikami. U ciebie nie widzę nic. Nazywam cię pół-człowiekiem, bo nie widzę twojego ducha, tak jak u innych. Nie wiem, czy jest tak dlatego, że nie masz duszy, czy dlatego, że stałeś się istotą transcendentną. W każdym razie, jesteś tylko pół-człowiekiem. Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć, czym jest twoja druga połowa.


Profirion

Specjalista to ktoś kto posługuje się bronią lepiej niż biegle. Taki ktoś „specjalizuje się” we władaniu daną bronią, która przestaje być narzędziem, a staje się przedłużeniem jego woli.


Pieścimetal

Trzeba poznać wroga, by móc wykuć przeciwko niemu broń. Rozpocznij od jakiegoś elementu twojego wroga. kropla krwi. Skrystalizowana myśl. jedna z jego nadziei. każda z tych rzeczy może powiedzieć, jak go unicestwić.

Rozkład jest tym co łączy wszystkie rzeczy. Wojna jest niezbędna. Śmierć jest niezbędna. Rozkład jest niezbędny.

Nie ma żadnych ograniczeń. Ograniczenia są jednym z ogniw łańcucha porządku. Ograniczenia muszą zostać unicestwione.

Dla każdego żywego bytu istnieje broń, przed którą nie może się on uchronić. Czas Choroba. Żelazo. Wina.


Ignus

Sklepienia niebieskie, OGNIEM będą przepełnione, a każda istota, PŁOMIENI zarzewiem!


O

To moje imię. To imię części wieczności. Jestem literą w boskim alfabecie. Zrozumienie mnie prowadzi do zrozumienia bytu. Jestem wpisany w prawdziwe nazwy połowy wszystkich rzeczy. Moje istnienie mieści w sobie prawdę. Jestem matematyczny, organiczny i metafizyczny.

Wy, śmiertelnicy, jesteście jak osy. Budujecie swoje gniazda-życia z najcieńszych gałązek, a kiedy wiatr zrzuca je z gałęzi, chcecie go zażądlić na śmierć. Zamiast zdawać sobie sprawę ze swoich głupich błędów i próbować naprawić zniszczenia, które sami wyrządziliście, oraz brać naukę z doświadczenia, ranicie każdego, kto miał nieszczęście znaleźć się obok was, kiedy doświadczaliście bólu. Moja rada dla ciebie – i dla wszystkich śmiertelników – jest taka: Przestań zachowywać się jak robak i zacznij działać rozumnie.

Wiem, że jak mucha wznosisz się z ruin swojej starej skorupy, pobrzękujesz przez chwilę, a potem kurczysz się i giniesz na oknie prawdy. Uderzasz w szybę, szukając światła bez żadnego ustalonego planu, a potem padasz wyczerpany gdy Ci się nie uda. Sprzymierzasz się z innymi by żywić się na nich przez chwilę, a potem idziesz dalej nie zważając na nich ani trochę. Widziałem jak tu przyszedłeś, słuchałem Twoich słów, a potem patrzyłem jak odchodzisz nie będąc ani trochę mądrzejszym. Czy zaczniesz w końcu uczyć się na własnych błędach, poszukiwaczu?