Ignus (fanart by neneza)

Ignus

Obieżysferzy strudzeni dalekimi podróżami i sigilijczycy zamieszkujący południowo-wschodnią część Ula kierują swe kroki do gospody Pod Gorejącym Człekiem. Oprócz kilku stałych bywalców raczących się bełtem spotkamy tu grupę Łaskobójców oraz Ebba Skrzypiącego reprezentującego Harmonium. Natkniemy się też na parę biesów, które zdają się wiedzieć coś na temat przeszłości naszego bohatera. Poza nimi w karczmie poznamy Dak’kona – tajemniczego wojownika, który może przyłączyć się do drużyny Bezimiennego, a także istotę przedstawiającą się jako jedna z liter boskiego alfabetu. Natomiast odpoczywający Pod Gorejącym Człekiem Kandrian chętnie podzieli się z nami wspomnieniami ze swych wędrówek po sferach.

Jednak to Ignus, płonący mag unoszący się nad paleniskiem, stanowi główną atrakcję gospody. Na początku nie będzie nam dane z nim porozmawiać – ogarnięte płomieniami ciało nie ma świadomości tego, co dzieje się wokół. Przebywa w stanie letargu, pełniąc zarazem funkcję portalu do Sfery Żywiołu Ognia. To jego kara, a zarazem środek ostrożności, jaki podjęli sigilijscy czarodzieje – Ignus za życia spalił bowiem jedną z alei Ula, zwaną odtąd Aleją Niebezpiecznych Węgłów.  Po znalezieniu Karafki Niekończącej się Wody i poznaniu słowa aktywującego zdołamy zbudzić maga i przyjąć go do drużyny.

PłećMężczyzna
RasaCzłowiek
FrakcjaBrak przynależności
KlasaMag
CharakterChaotyczny Neutralny
Poziom6+
LokacjaGospoda Pod Gorejącym Człekiem
Głosang. Charles Adler, pol. Janusz Marcinowicz

Pierwsza obserwacja

W karczmie Pod Gorejącym Człekiem nad kratownicą unosi się w powietrzu płonący człowiek. Jego skóra jest zwęglona i pokryta bąblami, a z udręczonych oczu buchają płomienie. Jednak jego wyraz twarzy wskazuje jakby rozkoszował się ogniem.

Istota obraca się powoli, skwiercząc w kłębach dymu nad żelaznym rusztem, ponad podłogą baru. Kiedyś mogła być człowiekiem, ale teraz jej skóra jest tak zwęglona, że nie można być tego pewnym. Strumienie ognia oplatają jej ciało niczym wieniec, płomienie z wolna muskają pozostałe jeszcze fragmenty ciała, sprawiając, że tłuszcz topi się i spływa niczym wosk.

Gorąco wokół tego… stworzenia… jest niesamowite. Ku twemu zaskoczeniu, żelazny ruszt zapada się i gnie pod jego wpływem. Najpierw wydawało ci się, że gorąco bije od rusztu… ale teraz zdajesz sobie sprawę, że bije właśnie od tego stworzenia. Gdy patrzysz, drobiny popiołu odrywają się od wijącego się ciała i z wolna dryfują aż pod sufit.

Stworzenie nie odpowiada. Wije się tylko w płomieniach – żyje, ale nie wydaje się *zdawać sobie sprawy* z niczego, oprócz otaczających je płomieni. Jego skóra płonie, jego serce też i w jakiś sposób wiesz, że jest *niebezpieczne*.

Biografia

Sssstarczy ględzeniaaa i wałęssssania się… Ignusss chcccccee SSSPALAĆ…

…Ignusss ssspala się jużżż tyle czasssu…

Kiedyś…

Kiedyś Ignusss nie wiedział NICCCC o płomieniach… podkładał maleńkie pożżżary… maleńkie ognissska, maleńkie issskierki…

Ooognie rosssły… Ignusss zzzapalał pożżżary na ulicccach… i podkładał ogieńńń gniewu w sssercccach…

Chcieeeli ssskarać Ignusssa, małe insssekty z Ula. Chcieeeli zzzobaczyć, jak Ignusss sssię ssspala…

…ssskarleni magicy, nędzzzni sztukmissstrze, rzucccacze zzzaklęć… maleńkie magiczne issskierki wysssłano, aby ssskarały Ignusssa za ssskaleczenie ich blissskich… ssskazali Ignusssa na SSSPALANIE SSSIĘ… zrobili z Ignusssa ŻŻŻAGIEW, ssstrzelający PŁOMIEŃ, płonącccy, płonącccy…

To miała byććć SSSPRAWIEDLIWOŚĆ, jak ssstwierdzili…

…ale to nie był wwwyrok…

…jessst tak dużżżo żżżaru i bólu, że NIE MA jużżż bólu… jessst ŚŚŚWIATŁO i CCCIEPŁO, i mięssso ssspływa jak tłuszszcz ssspomiędzy moich kości…

…i po razzz pierwszszszy…

…Ignusss był SZSZSZCZĘŚLIWY…

Gdy cccałe Sssfery ssspłoną i zzzwęgli się żżżycie, wtedy wreszcie Ignusss ssspocznie w pokoju…

Wspomnienie Ignusa

Podczas rozmowy z towarzyszem Bezimienny może przypomnieć sobie przeszłe wydarzenia, które złączyły jego los z życiem Ignusa. Jak się okazuje, to jedno z poprzednich wcieleń bohatera nauczyło go magicznej sztuki… ale także cierpienia.

Spoiler

Bezimienny: „Ignusie, rozmawiałem z gawędziarzem w Ulu i wspomniał, że ktoś cię tego *nauczył*… kto?”

Ignus: *„Nauki, które znasz…”* Płomienie wystrzeliwują mu z gardła w ohydnej parodii śmiechu. *„ZAWSZE uczyłeś Ignusssa… MISSSTRZEM Ignusssa, *byłeś* ty.”*

Bezimienny: „Ja? Jesteś *pewien*…?”

[Dziennik] Ignus twierdzi, że jestem jego mistrzem. To ja miałem nauczyć go Sztuki Czarodziejskiej. Twierdzi, że to jedyna rzecz, jaka utrzymuje go w posłuszeństwie wobec mnie…

Ignus *zniża* głos, skwierczenie ustaje. *„Taksss… to jedyna przyczyna… Ignusss… jest na twe ROZKAZY…”* Wirujące, syczące płomienie pojawiają się znowu. *„póki ŚMIERĆ nie dosięgnie nassss obu… twych słów… twój uczeń IGNUSSSS… Ignusss NIE zapomniał… Misssstrzu…”*

Bezimienny: „Ignusie… musiałeś nauczyć się tej Sztuki tak dawno temu… jesteś pewny, że to byłem ja?”

Ignus: *„Tak…”* rechocze. “Taksss… oblicze się zmieniło… ale wiele nauk dałeś Ignusssowi…”*

Bezimienny: „Jeśli moja twarz się zmieniła, to skąd wiesz?”

Ignus: *„Wewnątrz wszystkiego… małe płomienie… iskry, płomienie, takie same… nie ważne, jakie ciało… ciało może krwawić… może płonąć… ale WEWNĘTRZNY płomień pozostaje…”*

Poddaj się wspomnieniu.

Skwierczenie płomieni ustaje, ustępuje, gdy zwęglone kości Ignusa składają się, skręcają w sobie, aż wszystkie kończyny leżą nieruchomo, stają się stosem drewna w wielkim, żelaznym kominku… wpatrujesz się w ogień, który płonie jasno w sklepionym pomieszczeniu. Żar leci na kamienną podłogę, popiół unosi się z kominka. Z ciemności za sobą, słyszysz czyjś chrapliwy oddech.

Wspomnienie: „*Słyszę* cię… podejdź do światła.”

Słychać szuranie sandałów, na krawędzi światła z kominka staje wątły młodzieniec. Jego szerokie, czarne oczy odbijają płomienie. Jest poddenerwowany – słyszysz, jak drżą mu mięśnie, głos – wystarczy, by cię zirytować.„Wybacz mi to najście, mistrzu. Ja…”

Wspomnienie: „I tak mi *już* przeszkodziłeś. I zrobiłeś tak celowo. Wysłucham cię, a potem zostaw mnie samego.”

Chłopak bierze głęboki oddech i patrzy w ogień. „Panie, Ja… znów śniłem o ogniu, zeszłej nocy… czułem się, jakby to było naprawdę, a ty powiedziałeś, że mam do ciebie przyjść, jeśli…”

Wspomnienie: „To był *sen*, nic więcej. A teraz odejdź.”

Chłopak nie rusza się – ściąga brwi i wolno pokazuje dłonie. Ciało wokół palców… poczerniałe, spalone.

Wspomnienie: „Jak to się stało, że twe dłonie są spalone?”

„Obudziłem się, a moje ręce były jak z popiołu.” Wasze oczy spotykają się; chłopak wciąż drży – lekko, ale w jego głosie czuć podniecenie; denerwuje cię to. „Śniłem, że unoszę się nad ziemią, a ziemia i niebo były jak ogień. Świat był tak jasny, że… patrzenie na niego sprawiało ból, mistrzu. A kiedy obudziłem się, moje dłonie… były spalone, jak gdybym trzymał w nich płomienie.”

Wspomnienie: „Kłamiesz. Przyszedłeś tu by mi coś opowiedzieć, a teraz wystawiasz się na mój *gniew*.”

„Nie, mistrzu…” Jego twarz lśni; chłopak poci się ze strachu. „Nie, przysięgam na życie, nie!”

Wspomnienie: „Poparzyłeś się świecą. Albo wepchnąłeś rękę do jednego ze stosów w Krypcie Przemijania. A teraz chodź do mnie i opowiedz mi ten sen. Męczą mnie twoje kłamstwa.”

Chłopak ucisza się i, ku twemu zaskoczeniu, zaciska zęby z gniewu. „Nie. Nie kłamię. To *sen* je spalił, mistrzu. Mówiłeś, że tak może się stać, gdyby moc chciała się obudzić. To *twoje* słowa, a ja przyszedłem, żeby ci je *powtórzyć* i powiedzieć, że to *prawda*.” Unosi dłonie. „Patrz, mistrzu…”

Wspomnienie: Złap go za rękę.

Zanim chłopak może zareagować, twoja dłoń – w porównaniu z jego ogromna – wystrzeliwuje, chwytając jego spalone dłonie w miażdżącym uścisku, a chłopak krzyczy, jego głos niesie się echem w grobowcu. Warcząc, ciskasz go na ziemię przed kominkiem, słychać nagły *trzask*, gdy jego kolana uderzają w posadzkę.

Wspomnienie: „Spójrz w płomienie! Unieś głowę i patrz!”

Chłopak dygocze z bólu… widzisz, jak łzy wzbierają mu w oczach, gdy podnosi głowę, by spojrzeć w ogień. Płomienie rzucają na jego twarz czerwony blask…

Wspomnienie: „Czy *to* właśnie chcesz zatrzymać? Czy to formowanie płomieni tak porusza twe serce? Wiedz, że płomienie palą, a jeśli chcesz posiąść ich moc, musisz znieść ich dotyk.”

Chłopak nie odzywa się, wpatruje się w płomienie. Wydaje się być zahipnotyzowany. Łzy wyschły już z gorąca i przestał się trząść. Jego uwaga skupiona jest na płomieniach. Nie SŁUCHA cię, czujesz jak ogarnia cię furia.

Wspomnienie: „Jeśli to właśnie cię zżera, jeśli jest to wystarczający powód by mnie *nachodzić*, to nauczę cię jak formować płomienie.”

Twoja dłoń wystrzeliwuje i zaciska się na jego przegubie. Ignus zawodzi, gdy przyciągasz go do kominka, a potem wpychasz jego dłonie w węgle – słychać skwierczenie, syk płonącego ciała i jego *krzyk* – tak straszny, a jednak…

Wspomnienie: „Musisz *cierpieć*, jeśli chcesz się tego nauczyć. Musisz pozwolić by moc, którą chcesz pozyskać, spaliła cię. Poznaj jej męczarnie, a dowiesz się, jak wykorzystać ją przeciwko swym wrogom.”

[Dziennik] Kiedy zacząłem wypytywać Ignusa o jego „nauczyciela”, poczułem nagły, choć niezwykle silny napływ wspomnień. Widocznie, gdzieś tam w którymś ze swoich poprzednich żywotów, musiałem być nauczycielem Sztuki, mistrzem Ignusa. Nawet jeżeli to prawda, to, moim skromnym zdaniem, Ignus wiele nie skorzystał z tamtych nauk.

Wraca ci wzrok, wspomnienie rozwiewa się, niczym dym. Ignus unosi się nad tobą, przechylił głowę na bok, na twarzy pojawia się ciemny, szalony uśmiech… *„Mistrzu… Ignuss nie zapomniał twych nauk…”*

[collapse]

Mistrzostwo w Sztuce

Ignus nauczy nas wielu rzeczy o sztuce magicznej, jeżeli Bezimienny jest magiem gotowym do poświęceń. Aby uzyskać wszystkie lekcje u Ignusa, potrzebny będzie zabieg usuwania jelit u Marty Szwaczki w Zakopanej Wiosce.

Spoiler

Bezimienny: „Chcę cierpieć, by zdobyć tę wiedzę…”

Ignus: *„Cierpieć…?”* Płomienie migoczą wzdłuż ust Ignusa, przeskakują na zniszczoną twarz. *„Płońńń? Płoną kawałki jaźni… ssss… Ignusssa… Ignusss wciąż może *WIELE* nauczyć.”*

*„Gdy wypalą się płomienie, można je zesłać jeszcze raz…”* Zanim udaje ci się zareagować, szponiasta dłoń Ignusa wystrzeliwuje i chwyta twój palec; sycząc z pożądliwie, ZAPALA go; czując palący ból, zamykasz oczy i zaczynasz KRZYCZEĆ…

Zmuszasz się do otwarcia oczu i widzisz na swej dłoni spaloną miazgę, tam, gdzie dotknął jej Ignus… On sam unosi się nad tobą niedbale, tuląc do siebie twój palec, następnie *odłamuje* jego czubek, zostawiając tylko podstawę. *Syczy*, a z jego ust wylatują płatki popiołu, gdy wystrzeliwuje zwęglone szczątki palca twoim kierunku.

Bezimienny: „Eeeerch… coś… ty… zrobił?”

[Dziennik] Ignus pozwolił mi zgłębić co nieco z jego Sztuki i w tym celu najpierw odciął mi palec, następnie wypalił z niego ciało i… zwrócił mi go. Zdaje się, że on sądzi, że ja teraz będę doskonale wiedział, co z tym fantem zrobić. Cała ta bolesna operacja chyba na trwale uszkodziła moje zdrowie, ale z drugiej strony mam wrażenie, że znacznie wzrosła moja odporność na działanie ognia. Poza tym w miejsce straconego palca, zaczyna odrastać nowy, tak więc, nie muszę się już martwić, że utrata palca wpłynie szczególnie niekorzystnie na moje umiejętności szermiercze czy czarodziejskie.

Ignus rzuca się ciebie znowu, jego palec nakierowany niczym włócznia… wbija ci go w oko. Przez chwilę nie czujesz bólu, tylko zaskoczenie, następnie zaczynasz *krzyczeć*, gdy Ignus wypuszcza strumień płomieni prosto do oczodołu. Wydają się wżerać ci w mózg… smród palonego ciała wypełnia twe nozdrza, a dym przesłania ci wzrok…

Zmuszasz się do otwarcia zakrwawionych oczu – ale otwiera się tylko JEDNO oko – ledwo udaje ci się dostrzec Ignusa, unoszącego się w powietrzu, trzymającego małą, ognistą kulkę – twoje oko, najwyraźniej nietknięte przez ogień. Gdy patrzysz, zamyka je w dłoniach i czujesz następny palący ból w oczodole…

I nagle, pomimo piekącego bólu, znowu widzisz wyraźnie… Ignus otwiera dłoń, na której widać zmasakrowane oko, prawie nie do poznania… ale… twoje oko wciąż jest w oczodole. Ignus rechocze i z jego kolejnym, ognistym oddechem, oko unosi się i podpływa do ciebie niczym drobina popiołu.

[Dziennik] Ignus pozwolił mi zgłębić co nieco z jego Sztuki i w tym celu najpierw wypalił mi oko a potem … oddał mi je z powrotem. Zdaje się, że on sądzi, że ja teraz będę doskonale wiedział, co z tym fantem zrobić. Cała ta bolesna operacja chyba na trwale uszkodziła moje zdrowie, ale z drugiej strony mam wrażenie, że znacznie wzrosła moja odporność na działanie ognia. Co prawda dziwnym trafem moje zmaltretowane oko nadal widzi, ale byłbym bardzo wdzięczny, gdyby zamiast tych sadystycznych praktyk, Ignus chociaż raz zrobił użytek z tych CHOLERNYCH ZWOJÓW.

Gdy podtrzymujesz swoje jelita, Ignus unosi głowę; następnie, nagle nurkuje i wyrywa ci je z dłoni. Rozciąga je pomiędzy dłońmi, niczym linę, i *syczy* do siebie… patrzysz jak parują, stają się czarne… i czujesz narastający ból w brzuchu…

Ignus rozciąga twoje jelita, dłoń po dłoni; z każdym wypuszczonym kawałkiem coraz bardziej wirują wokół niego, skręcają się; powoli tworzą jakiś wzór, którego każda część płonie – wydaje się, że dotykając twych jelit, płomienie odtwarzają jakiś taniec, czerniąc je powoli, aż wyglądają jak długi sznur zwęglonego mięsa…

Uczucie palenia w brzuchu sprawia, że krzywisz się, ale jest to niczym w porównaniu do bólu, który odczuwałeś, gdy Ignus zwęglał inne partie twego ciała. Patrzysz, jak płonące wnętrzności skręcają się w płomieniach i nagle topiąc się, wpadają do jego dłoni. Ignus *syczy* i rzuca je w twoją stronę. *„WIELE mocy jesssst w organach nieśmiertelnego…”*

[Dziennik] Ignus pozwolił mi zgłębić co nieco z jego Sztuki i w tym celu najpierw wypalił mi wnętrzności a potem … oddał mi je z powrotem. Zdaje się, że on teraz sądzi, że ja będę doskonale wiedział, co z tym fantem począć. Ale w odróżnieniu do poprzednich tego typu ognistych “operacji” Ignusa, nie odczuwałem żadnego bólu.


Trzeszczący, gderający czarodziej… Nosi w sobie żar minionej namiętności Raveli, bo nie dba o to, co robi, ale… być może… głęboko w środku, w miejscach pozbawionych światła, męczony jest przez coś, czym KIEDYŚ był zanim zawładnęły nim namiętności… Czy moje słowa palą do żywego, o gorejący człeku…? – Ravela Szaradna

[collapse]

Forteca Żalu

Spoiler

Na ostatnim etapie gry czeka nas pojedynek z Ignusem lub Vhailorem – to od charakteru Bezimiennego zależy, która z tych postaci zostanie jego przeciwnikiem. Ignus zaatakuje dobrego lub neutralnego bohatera.

Jeżeli Ignus przetrwa do połączenia Wiekuistego z Bezimiennym, tak będzie wyglądał dialog pożegnalny:

Ignus drży, powietrze wokół niego lekko migocze; wystarczy to, żeby wróciła mu świadomość.

Bezimienny: „POWSTAŃ, IGNUSIE.”

Płomienie i gorąco uderzają cię, a Ignus wznosi się w powietrze, które faluje z gorąca, jakie bije z jego ciała. Zwraca się do ciebie; jego oczy są niczym portale piekieł. Wydaje z siebie niski, przeciągły syk – nie ma w nim jednak groźby, tylko nieufność, ostrzeżenie, którego wcześniej nie słyszałeś.

Bezimienny: „NIE ZOSTANĘ TU DŁUGO, IGNUSIE. JEŚLI CHCESZ, PRZENIOSĘ CIĘ DO SIGIL.”

Obserwuje cię; jego twarz jest tak zmasakrowana, że nie można odczytać jej wyrazu – i nagle, wiesz już, czego chce.

Bezimienny: „WYŚLĘ CIĘ DO SFERY ŻYWIOŁU OGNIA, IGNUSIE. TAM BĘDZIESZ MÓGŁ UNOSIĆ SIĘ PONAD NIEBEM PŁOMIENI, A WSZYSTKIE STWORZENIA BĘDĄ WIEDZIAŁY, CO MASZ W SERCU. BĘDZIESZ ŻYĆ W WIECZNYCH PŁOMIENIACH, TAK JAK CI TO BYŁO PISANE.”

Ignus unosi się nad tobą, milczy przez chwilę, a gdy mówi, jego głos zdaje się jakiś… inny, jak głos dziecka, ucznia, kogoś, znałeś dawno temu, jeszcze w innym wcieleniu. „Mistrzu… wybacz mi. Zdradziłem twe nauki.”

Bezimienny: „KIEDYŚ NAUCZYŁEM CIĘ CIERPIEĆ, IGNUSIE, I TO JA CIĘ ZDRADZIŁEM. TERAZ WYŚLĘ CIĘ DO MIEJSCA PEŁNEGO SPOKOJU, GDZIE WRESZCIE STANIESZ SIĘ WOLNY.”

Ignus nie odpowiada, kiwa tylko głową. Płomienie wokół niego trzaskają, a smugi pyłu wirują, niczym listki.

[collapse]