David „Zeb” Cook ‒ Analekta sigilijskie

Przedstawiamy Wam dziś opowiadanie Davida „Zeba” Cooka „The Analects of Sigil”, które w oryginale ukazało się w magazynie Polyhedron w październiku 1994 r. Zostańcie na chwilę i posłuchajcie, jak uczony o imieniu Handulus opisuje swą wędrówkę po planarnych cytadelach. Kto wie, może uda Wam się rozwiązać zagadkę Piątej Rezygnacji?

Analekta Sigilijskie

David „Zeb” Cook

Zeznania zmarłego Handulusa, uczonego trzeciego kręgu, zebrane przez Jeraka Łaskobójcę przed wyznaczonymi świadkami.


Nie musisz mnie torturować. Znam prawa, jakimi rządzą się przesłuchania. Wyznam ci prawdę, którą chcesz usłyszeć, ale wkrótce zrozumiesz, że moje zeznania na nic ci się nie przydadzą.

Zapewne znajdziesz powód, by umieścić moje imię w księdze umarłych. Na szczęście to, co zamierzam ci przekazać, zostało już zapisane w Wielkim Orzeczeniu. W swej pogoni za wiedzą głupcy natrafią kiedyś na moją relację. Pochłoną ją, a ona zacznie ich niszczyć od środka.

Wiedz, Łaskobójco, że nie żywię do ciebie urazy. Podziwiam zapał, z jakim służysz swej sprawie. Możesz być pewien, że nie będę cię nawiedzał po śmierci.

Domagasz się odpowiedzi na dwa pytania, choć wprost zadajesz tylko jedno. Po pierwsze chcesz wiedzieć, czy zabiłem Jerona, faktora Guwernatów. Drugie, niewypowiedziane pytanie nie jest już takie proste. Czemu porzuciłem wysokie stanowisko w szeregach Stowarzyszenia Porządku, by zostać zwykłym rekrutem w Straży Zagłady? Pozwól, że odpowiem na pierwsze, a być może odpowiedź na drugie sama ci się nasunie.

Czy zabiłem Jerona? Nie i tak. Czy raniłem go sztyletem lub podałem mu truciznę? Nie ‒ nigdy nie podniosłem na niego ręki. Zrobiłem tylko jedno: ukierunkowałem jego badania na pewną ścieżkę, wiedząc, że przywiedzie go ona do zguby. Wierzę, że na to zasłużył, a mój plan był idealny. Całymi latami Jeron bogacił się na mojej pracy, przypisując sobie moje dokonania i podpisując swym imieniem moje strony w Wielkim Orzeczeniu. Uznałem więc, że powinny go zabić właśnie owoce moich badań.

Gdy należałem do Stowarzyszenia, zgłębiałem wiedzę o cytadelach w Sferach Wewnętrznych, a dokładniej na Planach Energii Pozytywnej i Negatywnej. Musisz mi wierzyć, że to naprawdę fascynujące miejsca. Na pewno słyszałeś o Cytadeli Pyłu i Popiołu lub o wieżycach z soli, w których zbierają się Tonący. Wiedz jednak, że istnieją też inne cytadele. Jest ich wiele, mimo że nigdy nie zapisały się w pamięci śmiertelników.

Na ich trop po raz pierwszy naprowadziły mnie pewne wskazówki w Wielkim Orzeczeniu. Traf chciał, że natknąłem się w nim na stronę z Kodeksu Nieskończonych Sfer. Rzecz jasna zachowałem najwyższą ostrożność; zbyt wiele opowieści słyszałem o tym, co Kodeks potrafi uczynić nieroztropnemu trepowi. Wielkie Orzeczenie jest po brzegi wypełnione wiedzą, której zdobycie pociągnęło za sobą żywoty badaczy, a ja wszak nie byłem zupełnym pomyleńcem. Nauczyciele w Sądzie ostrzegali mnie przed niebezpieczeństwami. Uwielbiali dzielić się z nami makabrycznymi opowieściami, jak na przykład historią ostatniego wpisu Schalgtara na temat wężowidm z Elizjum. Pamiętam, że ta opowieść wywarła na mnie szczególne wrażenie, choć wtedy nie wiedziałem jeszcze dlaczego. Teraz, rzecz jasna, wszystko rozumiem: poprzez słowa Schalgtara wężowidma odcisnęły na mnie piętno. Nie musiałem się z nimi mierzyć ‒ wystarczyło, że dowiedziałem się o ich istnieniu. Wierzę, że ich moc miała być dla mnie ostrzeżeniem; przestrogą przed tym, co mnie czekało. Pojawiały się też inne znaki… Nieznajome twarze w oknach, niezrozumiałe myśli, świece, których wosk nigdy się nie topił ‒ ale ja ponad wszystko pragnąłem wspinać się po szczeblach frakcyjnej kariery i dołożyć własną cegiełkę do Wielkiego Korpusu Wiedzy.

Strona, którą znalazłem, opisywała budowle położone na mapie Planów Wewnętrznych w określonym ustawieniu, rozmieszczone w harmonii z wypełniającymi je dźwiękami. W dodatku nie była kompletna. Ukazywała jedynie fragment mapy ścieżek prowadzących do wież. Nigdzie też nie widniała najmniejsza wzmianka o ich przeznaczeniu.

Czułem, że otwiera się przede mną wielka szansa; oczyma wyobraźni już widziałem swój triumf. Udałem się więc na poszukiwanie cytadel. Po całym Wieloświecie rozsianych jest mnóstwo wież, fortów, jaskiń, redut czy innych iglic, które służą za siedziby różnym frakcjom, ale nie mają one niemal nic wspólnego z prawdziwymi cytadelami, które pragnąłem odnaleźć.

Nie zamierzam cię nudzić nieistotnymi szczegółami mej wędrówki ani relacją z długich miesięcy, które spędziłem w piekle Planów Wewnętrznych. Nic, co mnie tam spotkało, nie ma szczególnego znaczenia; ot, wzloty i upadki zwykłego podróżnika. Liczą się jedynie cytadele ‒ Pięć Cytadel Rezygnacji.

Cztery z nich położone są na rubieżach Planu Energii Negatywnej. Samotne i odosobnione, znacznie różnią się od lepiej znanych budowli, takich jak Cytadela Popiołu czy Solnisko, choć na pozór powstały z podobnego budulca.

Na Pseudoplanie Soli wznosi się, czy raczej zapada, Wielka Kopalnia. Przypomina otwarty wrzód pośrodku wielkiego wyrobiska, a przynajmniej taką formę przybierała w ostatnim czasie. Solne nacieki i kwieciste kryształy połyskują wśród wszechogarniającej ciemności planu. W samym sercu cytadeli stoi strzaskana kolumna. Gdy szedłem ku niej krętymi ścieżkami, spod moich stóp pierzchały niczym jaszczurki nieznane mi solne stworzenia.

Na środku Kopalni można odbyć pierwszą z Wielkich Rezygnacji. Jeśli wyobrażasz sobie klasyczny scenariusz ‒ oddanie oka czy ręki w zamian za potężną wiedzę ‒ jesteś w błędzie. W Kopalni zostawia się strach ‒ jego smak, wszystkie związane z nim wspomnienia, a nawet energię, która z niego pochodzi. Lęk opuszcza duszę i umyka na drogę pod postacią kolejnej solnej istotki.

Druga cytadela, którą udało mi się odwiedzić, stoi na Planie Popiołu. Wygląda jak ciasno splecione kolumny wirującego żwiru z tarasem gęsto porośniętym poskręcaną ostroroślą. Kodeks określa ją mianem Wieży Uścisku. Wspiąłem się po jej kruchych schodach, rozchylając kolejne zasłony z sadzy. Gorący popiół zniszczył mi buty i poranił stopy. Na szczycie wsunąłem ramię w przydymioną rozetę i poczułem, jak dokonuje się kolejna Rezygnacja. Cała nadzieja, jaką w sobie nosiłem, wytopiła się ze mnie niczym tłuszcz z mięsa, spływając w dół po krętych schodach. Nagle przestało mnie obchodzić, co wydarzy się następnego dnia. Nie obawiałem się jutra i na nic nie czekałem.

Trzecią cytadelę najtrudniej objąć wyobraźnią. Dryfuje ona na Planie Próżni niczym pozbawiona substancji smuga dymu, tworząc Niewidzialny Labirynt. Dniami, a może tygodniami wędrowałem przez jej niewidoczne korytarze, kierując się lekkimi powiewami wiatru, które wskazywały mi właściwy kierunek. W końcu w samym sercu cytadeli odnalazłem fontannę nicości. Wykąpałem się w niej i zostałem obmyty ze wszelkiego współczucia. Cała moja litość spłynęła w próżnię.

Czwarta i ostatnia cytadela, do której dotarłem, mieści się na Planie Pyłu. Nie posiada wież, komnat, ani nawet ścian. Jej kształt wyznacza jedynie wzór wyryty w pyle, przypominający obraz z piasku. Miejscami wnętrze cytadeli wije się w sposób, którego nie da się zwizualizować, przez co spędziłem tu jeszcze więcej czasu niż w Labiryncie. Błądziłem całe miesiące, bezskutecznie poszukując centralnego punktu jak w przypadku pozostałych cytadel. Dopiero gdy ponownie dotarłem do miejsca, w którym rozpocząłem poszukiwania, zrozumiałem, że gdzieś po drodze utraciłem wszelkie wyrzuty sumienia. Cytadela wyciągała je ze mnie krok za krokiem. Brnąłem dalej, zostawiając w pyle ślady swojego żalu.

Pojmowałem już wówczas, że przechodzę transformację. Ciągle jednak nie rozumiałem, w jakim celu. Nigdy nie dowiem się, kto zbudował te cytadele, ani jakie jest ich przeznaczenie. Aresztowaliście mnie i przeczuwam, że mnie skażecie, mimo tego, że nie podniosłem ręki na biednego Jerona.

Poczucie sprawiedliwości nie pozwoli ci puścić mnie wolno. Poza tym myślę, że sami Guwernaci zrobią wszystko, by zaszkodzić mi podczas procesu w ramach zemsty za to, że ich przechytrzyłem. Nie obchodzi mnie to. Nie zależy mi już na niczym. Dlatego wstąpiłem do Loży Ponurych.

Rozumiesz już zapewne, w jaki sposób „zabiłem” Jerona. Cytadel Rezygnacji jest pięć. Ja odwiedziłem tylko cztery z nich, i zobacz, co się ze mną stało. Wystarczyło, że pokazałem Jeronowi moje zapiski ‒ rzecz jasna nie wszystkie. Ukryłem przed nim kilka istotnych informacji, jak choćby cenę, którą przyjdzie mu zapłacić. To pospolity złodziej, ale przy tym oddany członek Stowarzyszenia Porządku. Odwiedzi wszystkie pięć ‒ cztery, które sam widziałem, i ostatnią, położoną w centrum, na Planie Energii Negatywnej. Kto wie? Może skurlowi uda się nawet przeżyć, ale w środku i tak będzie martwy. Bez strachu, żalu, litości i nadziei ‒ co z niego pozostanie?


  • Tytuł oryginału: The Analects of Sigil
  • Źródło: „Polyhedron”, 10/1994 (6-7). RPGA.
  • Tłumaczenie: Corpselight
  • Korekta: black_cape
  • W tłumaczeniu użyta została polska terminologia opracowana przez redaktorów Sferopedii.